Dziś Wspomnienie Wszystkich Świętych. Blogerzy albo piszą o codziennych głupotach, albo o tym jak to motłoch jest głupi i koncentruje się na zniczach, modzie funeralnej, trąbieniu na baranów na drodze i w ogóle żyje płytko i bez znaczenia, nie rozumiejąc o co chodzi w tych świętach (a chodzi przecież o zadumę, c’nie?). No więc i ja napiszę. Ani o tym co zawsze, ani nie będę pastwił się nad tzw. społeczeństwem.

Święto Zmarłych

Dobra, nie odmówię sobie okazji do małego, niedzielnego hejtu na niedouczonych dziennikarzy. Zapamiętajcie sobie raz na zawsze, że nie ma w Kościele Katolickim, Matce naszej, jakiegokolwiek Święta Zmarłych. Jest tzw. dzień zaduszny, nawet jest jutro, 2 listopada, w którym to dniu modlimy się za dusze wszystkich wiernych zmarłych. Dziś natomiast zachwycamy się wszystkimi świętymi – zarówno wyniesionymi na ołtarze, jak i tymi cichymi, z naszych rodzin. I to właśnie z tego powodu jeździmy już dziś na cmentarze, bo przecież i tam są nasi święci.

Oczywiście nie wierzę w to, że za rok na paskach telewizyjnych nie będzie gadania o tym Waszym tajemniczym, dziennikarskim Święcie Zmarłych.

Liczy się Twoja świętość

Wracam do tematu. We wspomnieniu Wszystkich Świętych najważniejsi wbrew pozorom nie są Ci święci, którymi się zachwycamy i ich świętością, najważniejszy jest Pan Bóg, który ich tak wspaniale ukształtował i pociągnął do siebie. Zresztą – Pan Bóg najważniejszy jest w każdym zarówno święcie, jak i dniu powszednim, it’s obvious Watson! Drugi w kolejce jesteś… Ty! Ty i to, czy

przykład świętych Cię pobudza, (a ich bratnia modlitwa Cię wspiera).

Swoją drogą – napisz w komentarzu, czy wiesz dlaczego ten fragment wyróżniłem jako cytat. Pobudza Cię ich przykład? Inspiruje Cię to, jak sobie radzili w codzienności, by być bliżej Boga? Czy dzięki ich porywającemu przykładowi… sam postanowiłeś być święty? Głupie pytanie? Ależ zasadnicze! O wiele bardziej zasadnicze, niż to czy postanowiłeś być dobrym człowiekiem, uczciwym, czy profesjonalnym. Bo jeśli postanowiłeś być świętym, to znaczy że chcesz być doskonały! I po ludzku i po Bożemu!

Pycha? Bynajmniej, sam Pan Jezus rzucił nam ten czelendż mówiąc:

Doskonali bądźcie, jak doskonały jest Wasz Ojciec w niebie.

Do-sko-na-li. I to nie jak ówcześni herosi wiary, albo polityki, ale jak Pan Bóg. Mówiąc po nowoczesnemu – nie ma trudniejszego benchmarku do wyznaczenia. No, ale został tak wyznaczony i nie ma przebacz. Możemy być albo dziadami, albo świętymi. Dziady idą do piekła, święci do nieba, najwyżej z przystankiem w czyśćcu.

Konkreciki

Wszystko co napisałem wyżej jest oczywiście oczywiste i nawet najoczywistsze pod słońcem dla każdego, kto choć raz liznął katechizm, albo lekcję religii, nawet w najgorszym wydaniu, jednak okazja taka, jak te sprzyja temu, by to sobie ponownie uświadomić. No więc mam nadzieję, że właśnie to sobie uświadomiłeś i – jeśli dotąd nie postanowiłeś – chcesz postanowić być świętym. Co teraz?

Dwie drogi – albo idziesz zaraz na kolację, po której zapomnisz o czym przed sekundą myślałeś i nie podejmiesz stosownych kroków, albo postanawiasz być świętym i zaraz coś z tego wyniknie. Podpowiadam parę kroków, które możesz podjąć od zaraz:

  1. Regularna spowiedź – od tego sakramentu zaczynam, bo jest najbardziej zapomniany. Nie da się być idealnym, jeśli się często nie zmywa z siebie brudu. Konfesjonał to taka myjnia, albo nawet komora dezynfekcyjna. Im więcej tam zostawisz, tym lepiej, bo nie nosisz tego ze sobą. Nie tylko zostawiasz w niej swoje grzechy, ale też dostajesz zasilanie do bycia lepszym, bo poza wyrokiem uniewinniającym, przychodzi też łaska do poprawy. Zacznij się spowiadać co dwa tygodnie, co tydzień – z porządnym rachunkiem sumienia codziennie i przed spowiedzią. Zobaczysz jak Ci się będzie lepiej i łatwiej żyło. Kiedy zaczynasz? Jutro?
  2. Regularna Msza – absolutny fundament. To oczywiste, przecież to uobecnienie Ofiary na Golgocie. Podkreślę – uobecnienie. Na Mszy Świętej ponownie umiera za Ciebie Pan Jezus i daje Ci łaskę. Tak wiem, w dzisiejszych czasach i w dzisiejszej formie Mszy ciężko to zauważyć, dlatego trochę na ten temat poczytaj (zarówno wpis z mojego bloga, jak i książki), a będzie Ci łatwiej. Jak często Msza? Spokojnie, wystarczy raz dziennie. Jeśli chodzisz tylko w niedziele, spróbuj wyrwać się raz w tygodniu dodatkowo. Jeśli nie możesz wieczorem, to uwaga – w kościele św. Jakuba przy pl. Narutowicza jest też Msza o 6.00 🙂 Na pewno zdążysz do pracy, nawet jeśli musisz potem dojechać do pracy na koniec świata. Może jutro się wybierz?
  3. Modlitwa, dużo modlitwy – to rozmowa ze Stwórcą. Jeśli chcesz być doskonały jak On, to musisz z Nim rozmawiać. To najlepszy trener naśladowania jego samego. Trenerzy drugiej klasy, to święci z Matką Bożą na czele. Cała reszta to trzecia klasa, choć pozytywnie wyróżniają się osoby duchowne 😉 Nie potrafisz się modlić? To od dziś módl się słowami: Panie Boże, spraw żebym był święty. Reszta przyjdzie sama. Trust me, mówię z własnego doświadczenia i nie jestem nastoletnim oazowiczem z akcji Ewangelizacja Bieszczad.
  4. Umartwienie – nie ma rozwoju bez wyrzeczeń, a gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Święci dla zapanowania nad swoim ciałem stosowali mnóstwo praktyk pokutnych – od spania na podłodze bez poduszki, po biczowanie. Ty zacznij od jednego batona mniej, albo nie oglądania się za pięknymi dziewczynami i myślenia o tym jak okazałbyś im miłość bliźniego. Potem zajmiesz się poważniejszymi umartwieniami.

Co teraz?

Wykrój jeszcze sobie parę minut i zaplanuj swoje działania na dziś wieczór i jutro w tym obszarze. Spisz je i wyegzekwuj. A jutro rano pomódl o ich dobrą realizację w poniedziałek. Dopiero, gdy to zrobisz i odniesiesz ten mały sukcesik, wróć do tego tekstu, do tego punktu. Polecam tu kilka książek, które mnie samemu pomagają na bieżąco brać bydlę swojej duszy za uzdę:

  • książki o. Franciszka Gracjana Majki o św. o. Pio – pierwsza moja książka, którą sam kupiłem była własnie jego autorstwa. Nie widzę jej teraz dostępnej nigdzie i przypuszczam, że została rozbita na mniejsze publikacje. Chodzi o Z Chrystusem przybity do krzyża, o której pisałem w tym wpisie.
  • książki św. Josemarii Escrivy – w szczególności Drogę. Bruzdę. Kuźnię., które czytam już od 9 lat. Wspólczesny święty, bardzo dobrze zrozumiały dla kogoś, kto pracuje zawodowo i to intensywnie.
  • Rozmyślania o życiu kapłańskim – klasyk św. Józefa Sebastiana Pelczara. Syntetyzuje klasykę duchowości chrześcijańskiej i świetnie ją porządkuje. Peanów na temat tej książki napisałem mnóstwo, poguglaj, to znajdziesz na starym blogu. Teraz musi Ci wystarczyć tylko to, że regularne czytanie Rozmyślań… tylko Diabła nie przekonałoby do porzucenia dziadostwa grzechu.

Część z Was pewnie w oburzeniu spyta: Co z Pismem Świętym? Jak to co? To samo, co z modlitwą – toż to oczywiste.

Kliknij fotkę, a dowiesz się, gdzie święci trenują!

^^^ Kliknij fotkę, a dowiesz się, gdzie święci trenują! ^^^

Gdzie stoisz na tej fotce powyżej?

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily