Kornel Morawiecki przerwał milczenie i ujawnił swoją kochankę. Przyszła pora na mnie. Nie mogę tego dłużej ukrywać.

Ta historia na pewno powali Was z krzeseł, na których właśnie siedzicie.

Historia Zdzisławy

To było parę lat temu. Jedna ze znajomych firm zatrudniła… nazwijmy ją Zdzisławą. Zatrudniła Zdzisławę. Zdzisia miała robotę w zasadzie jak w call center. Sprzedaż telefoniczna, raportowanie. Zatrudnili ją jako konia pociągowego, który miał skokowo zwiększyć sprzedaż. Właściciele wiązali z jej obecnością spore nadzieje.

Pierwszy miesiąc był w miarę dobry, dużo telefonów, choć zero sprzedaży. No nic. Tak bywa, trzeba zaczekać na wyniki, to oczywiste. Sęk w tym, że w kolejnych miesiącach było gorzej. Zdzisia nie tylko nie przynosiła klientów, ale przestało jej się chcieć pracować, natomiast moi koledzy nie za bardzo wiedzieli jak ją zdyscyplinować. Ściślej – jak zdyscyplinować ją skutecznie 🙂 Zdzisia była do rany przyłóż, chodziła po zakupy dla wszystkich w biurze, częstowała swoimi domowymi, zdrowymi obiadami, wychodziła na papieroska… a moi znajomi coraz bardziej mieli poczucie, że palą w piecu pieniędzmi. Dojrzewali do decyzji o rozstaniu, ale odwlekali jej zakomunikowanie z miesiąca na miesiąc. Poprosili mnie o radę, bo wiedzieli, że sam uczyłem się podejmowania trudnych decyzji personalnych.

Dlaczego o tym piszę? Bo dziś dowiedziałem się, że to co im wówczas poradziłem nt. Zdzisi, stało się dla nich nie tylko dobrą wskazówką, ale i złotą radą, którą dzielą się na lewo i prawo. A ja zupełnie już tego nie pamiętałem. Rozmowa wyglądała tak:

– Maciek, wahamy się z tą Zdzisią, nie wiemy co zrobić.

– Ile jej płacicie?

– No, jakieś 3000 zł.

– Jakie macie dodatkowe koszty z nią związane?

– Razem będzie tego koło 6000 zł.

– Ile sprzedaży przyniosła przez ostatnie pół roku.

– Nic.

– Okej. Obaj macie żony, prawda?

– Tak.

– No właśnie. Macie też kochankę.

– No co Ty?

– Zdzisia jest Waszą kochanką. Jeśli co miesiąc wydajecie na jej utrzymanie 6000 zł, to znaczy to tyle, że każda z Waszych żon nie dostała 3000 zł, a Wy macie kochankę i to jeszcze platoniczną. Bez sensu.

– Masz rację.

Moje kochanki

W tym kontekście muszę wyznać, że i ja miałem takie platoniczne kochanki. Ba! Miałem nawet kochanków 😉

Dlaczego o tym piszę? Bo wczoraj dowiedziałem się o innym takim przypadku. Mój dobry kolega, po dwóch latach szorowania tyłkiem po finansowym dnie, ledwo wiązania końca z końcem przez zapaść na swoim rynku, podjął wreszcie decyzję o zwolnieniu swojego handlowca, który od lat robi łaskę, że pracuje i klientom przynosi więcej zamieszania, niż korzyści, oraz księgowej, której kompletnie nie potrzebuje, a to samo może mieć za 30% nakładów na nią. Zdał sobie wreszcie sprawę, że jeśli nic nie zrobi, jego firma po prostu upadnie i wspomniani bohaterowie też nie będą mieli pracy. A oprócz nich pozostali pracownicy i on sam. Gdy usłyszał historię o Zdzisi, tylko się utwierdził w decyzji.

Pamiętaj. Dbaj o żonę. Kochanki odpraw, nawet jeśli się do nich bardzo przywiązałeś i będzie Ci żal.

Jeśli mimo wszystko nie czujesz się pewnie, mam propozycję. Poczytaj na ten temat jakąś książkę. Na przykład:

nagroda

Nagroda i kara. Profesjonalna ocena pracownika Romualda Koracha

Książka wydana w OnePressie, gdzie pewien Gnyszka też wydaje swoje 😉

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily