Zabieram się do napisania nowego wpisu jak pies do jeża, dlatego najwyższa pora opublikować wpis nadesłany przez Czytelnika. Ci z Was, którzy są biegli w sprawach Gnyszkoświata wiedzą, że nie jest to przypadkowy Czytelnik. Ladies & Gentlemen… przed Wami Krzysztofffff Beeeeerrrrr…naciak!

Zanim przeczytacie tytułowy wpis Krzyśka, powiem tylko, że o wadze pytania „Dlaczego?” przekonał mnie nie tylko najpierw Piotr Michalak, a później Simon Sinek. Teraz ich dzieło kontynuuje Maksymilian Józef Gnyszka, zwany popularnie #GnyszkaJr. Napiszę na ten temat kolejny wpis, który będzie kontynuacją tego.

canonsnapper / Foter / CC BY-NC-ND

canonsnapper / Foter / CC BY-NC-ND

A o to artykuł Krzysztofa, który marzył o publikacji na Gnyszkoblogu:

Każdy z nas prowadzi swoistą formę komunikacji. Niezależnie od tego, jakiej jesteś płci, jakiego wyznania lub jakie masz poglądy, musisz się komunikować. Nominalnie mówiąc, nie ma osoby która się nie komunikuje, bo nawet milczenie jest formą komunikacji. Tutaj szczególnie polecam konferencję ks. dr Marka Dziewieckiego „Ja, Człowiek: Komunikacja”. Ks. Marek w bardzo konkretny i jasny sposób definiuje, czym jest komunikacja, jakie są jej zasady i na czym warto się skupić aby komunikować się w najlepszy, najbardziej budujący dla nas i naszego otoczenia sposób.

Jednak jest jedna rzecz, której dotychczas nie znalazłem u nikogo, u żadnego z coachów czy mówców motywacyjnych czy innych mądrych ludzi, których miałem okazję spotkać lub wysłuchać. Mówię tutaj o jednym z najważniejszych pytań „dlaczego”.

Dlaczego uważam, że „dlaczego” jest tak istotne? Bo pozwala na spojrzenie na siebie i innych z zupełnie innej perspektywy. Daje nam możliwość na chwilę refleksji i poszukania intencji drugiej strony.

Żeby było jasne, nie mam na myśli tutaj tylko i wyłącznie sytuacji konfliktowych. Są one oczywiście najbardziej powszechnym zastosowaniem słowa „dlaczego” , jednak cały świat jaki nas otacza zachęca do zadawania pytania „dlaczego coś się dzieje tak, a nie inaczej”. Może to moje inżynierskie podejście (w końcu inżynier IMHO powinien zawsze i wszędzie wykazywać chęć zrozumienia, dlaczego to czy tamto działa w taki a nie inny sposób), a może po prostu lata rozmów z różnymi ludźmi skłoniły mnie do takich przemyśleń.

Najlepszym przykładem, którym chciałbym się z Tobą dzisiaj podzielić jest przykład z mojego własnego życia. Jak każdy miałem niezliczoną ilość sytuacji, w których dochodziło do wymiany poglądów (inaczej kłótni) z moją rodziną, a w szczególności z rodzicami. Wielokrotnie nasze poglądy się różniły, dochodziło między nami do żywej wymiany zdań. Dzięki nim dostrzegałem, że nie wszystkie moje działania faktycznie przynoszą dobro i wypadałoby (dla siebie samego) zmienić podejście. Tym jednak, co najbardziej przykuło moją uwagę, było to, że nikt, nawet moi rodzice, nie zadawali mnie samemu pytania „Dlaczego postępujesz w ten sposób?”.

Odkryłem to w momencie, gdy sam sobie zadałem to właśnie pytanie. I co było dla mnie najbardziej zaskakujące, nie potrafiłem na nie odpowiedzieć w taki sposób, żeby przekonać siebie samego do tego co w danej chwili robiłem. Przypadek? Żeby nie być gołosłownym, zacząłem coraz częściej samego siebie pytać, po co robię coś w taki sposób. Albo w ogóle, dlaczego coś robię. Pytanie „dlaczego” zaczęło dla mnie nabierać coraz większego sensu.

Żeby uczynić temat jeszcze bardziej ciekawym, zacząłem stosować ten sam chwyt w rozmowie z innymi. I dopiero wtedy zaczęły się dziać niezwykle ciekawe rzeczy. Moi rozmówcy, po zadaniu pytania „Dlaczego uważasz, że Twoje poglądy/działania są słuszne?” zaczęli się najzwyczajniej w świecie gubić w tłumaczeniach. Było to oczywiście niezwykle zabawne, jak dorośli i wykształceni ludzie zaczynają się jąkać lub po prostu denerwować. Jednak ośmieszenie drugiego człowieka nie było celem samym w sobie – dzięki temu zacząłem sam lepiej rozumieć ludzi i wydaje się, że i oni zaczęli rozumieć samych siebie.

Prawda, że proste? Tak trywialne pytanie pozwala nam zweryfikować siebie samego lub podjąć nieagresywną wymianę zdań z naszym rozmówcą. Bo rozmowa polega właśnie na tym, żeby zmusić siebie nawzajem do myślenia, żeby po jej skończeniu nadal myśleć, czy moje słowa wynikają z prawdziwego przekonania czy są bezmyślnym klepaniem nawet bardzo mądrych cytatów.

Zadawanie pytania „dlaczego” bardzo często pozwoliło mi stanąć z boku w trudnej i nieprzyjemnej sytuacji. W momencie gdy mój rozmówca podnosi mnie ciśnienie, zadanie sobie samemu pytania „Dlaczego on zachowuje się wg mnie tak nieracjonalnie?” pozwoliło mi dojść do zaskakujących wniosków i zdecydowanie skrócić czas negatywnej interakcji. Łatwo jest nam przyjąć ocenę, że druga strona jest głupia i ma wszy, a jej dzieci będą miały krzywe zęby. Zdecydowanie trudniej jest zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, co jest motorem tego człowieka, co go napędza w jego działaniach.

Na pewno zastanawiasz się, czy nie jest to przypadkiem zbędny wysiłek i skoro ja tak bardzo się przygotowuję do rozmowy, to druga strona również powinna. Odpowiadam na to, że masz 100% racji i nie warto się w każdą relację aż tak bardzo angażować. Bo nasz czas jest cenny i nie możemy poświęcić go na rogryzanie wszystkich dookoła, gdy nasza żona, dzieci, rodzice cierpią na tym. Nie oznacza to jednak, że nawet w takich relacjach codziennych, gdzie mijamy setki a może tysiące osób dokoła nas trzeba być agresywnym i opryskliwym – zdecydowanie nie. Cytując mojego śp. dziadka Mieczysława „Z kapeluszem w ręku przejdziesz cały świat”. Tylko czasami, sam kapelusz może nie wystarczyć.

A wtedy warto sobie zadać pytanie, dlaczego nie? 😉

Teraz jeszcze słowo ode mnie. Odpowiedz w komentarzu na pytanie – „Dlaczego przeczytałeś ten wpis?” 🙂

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily