Opowiem Wam jak prymitywnie prostą metodą z dnia na dzień zacząłem osiągać o wiele większą skuteczność, niż przez cały rok, będący punktem odniesienia na potrzeby eksperymentu. Uważajcie, bo możecie stać się równie skuteczni.

Prakseologia

W swoim życiu wykonujemy mnóstwo czynności. Odkurzamy, ofertujemy, gotujemy pulpety, ćwiczymy fizycznie, piszemy bloga… można by wymieniać w nieskończoność. Różnią się one czasem prawie wszystkim. Jednak każde z tych działań daje się sparametryzować i niektóre parametry bywają uniwersalne. Na przykład czas wykonywania czynności – tym parametrem można opisać każdą czynność. Albo jego awaryjność, tzn. to jak często czynność wykonywana jest błędnie (np. na tysiąc wykonań). Dobra, bardziej się nie zagłębiam, bo zaraz będziecie myśleli, że mam na nazwisko Kotarbiński, a nie Gnyszka. No, albo Mises, jeśli o Kotarbińskim nie chcecie słyszeć 😉

Photo credit: derekGavey / Foter.com / CC BY

Photo credit: derekGavey / Foter.com / CC BY

Doświadczenie

Peter Drucker, wszechguru zarządzania, twierdził że nie da się zarządzać tym, czego się nie mierzy. W 2014 roku postanowiłem to sprawdzić… w obszarze sportu. Pamiętacie projekt #Wojna2014? W obszarze sportu, jako kontynuacja wysiłków z 2013 roku pojawił się w tym wpisie. Dokonałem w nich dwóch rzeczy. Po pierwsze – wyznaczyłem cel w oparciu o punkt odniesienia. Po drugie – przyjąłem zasadę monitorowania bieżącej realizacji celu, dzień po dniu.

Co się okazało?

Okazało się oczywiście, że Drucker miał rację 😀 Mierzenie swoich działań przynosi bardzo ciekawy efekt psychologiczny. Starasz się w każdym nowym interwale osiągnąć choć trochę więcej, niż w poprzednim. Choć troszeczkę. Sam dla siebie stajesz się źródłem zdrowej, prawie sportowej rywalizacji zgodnie ze znanym bon motem, że rozwój polega na tym, by jutro być lepszym człowiekiem niż dzisiaj. Jestem w stanie zaryzykować, że właśnie ze względu na to zjawisko, nawet pojęte w wersji mikro – jako porównywanie samego siebie dzień po dniu, nie rok do roku – zachodzi i jest w stanie wytworzyć spektakularne wzrosty parametru, który akurat mierzymy (w moim przypadku mierzeniu podlegał stosunek dni z aktywnością fizyczną do liczby dni w miesiącu).

Trzy ulepszenia

O ileż bardziej będzie ten efekt działał, jeśli prócz komponentu dzień do dnia dołożymy porównanie rok do roku. W przypadku mojego eksperymentu dokładnie tak było. Przez cały 2014 rok moim punktem odniesienia była aktywność fizyczna w roku poprzednim. Jestem przekonany, że to dzięki temu nie było w omawianym roku miesiąca gorszego, niż najgorszy w roku poprzednim. Samo porównywanie się zwiększyło zanotowane minimum.

Efekt wzrostu dzięki mierzeniu będzie jeszcze bardziej zauważalny, gdy – podobnie jak ja – wyznaczysz sobie cel. Wówczas to on będzie pierwszym punktem odniesienia, a nie pułap zeszłoroczny, który z definicji chcesz przeskoczyć.

Jest jeszcze trzecie ulepszenie. Ogłoś swój cel publicznie i uświadom sobie, że ludzie Ci kibicują i wierzą w Ciebie. Ba! Może nawet emocjonują się Twoimi wynikami. Wtedy nie możesz zawieść nie tylko siebie, ale i tych, którym obiecałeś wyniki.

Liczby

Dzięki zastosowaniu wyżej wymienionej metody wraz z trzema ulepszeniami rok do roku osiągnąłem ponad dwukrotnie lepsze wyniki. Nie dzięki coachingowi, sesjom z psychologiem, czy jakiemuś wymyślnemu systemowi kar. Po prostu dzięki mierzeniu tego co robię.

Gorąco polecam ten sam obyczaj Wam. Mierzcie ważne parametry ważnych dla Was działań, dzięki temu będziecie wykonywać je lepiej. Nigdy nie zapomnę opowieści mojego kolegi, specjalisty od kaizen, który uznał się za spełnionego konsultanta, gdy zadzwoniła do niego żona z informacją, że właśnie odkurzyła mieszkanie 5 minut szybciej, niż w zeszłym tygodniu. W ogóle o tym pomyślała, gdy Wojtek zaproponował jej monitorowanie czasu poświęcanego na sprzątanie.

Ekstrapolacja

Po tym jak weźmiesz się za siebie, wyobraź sobie, co by było gdyby np. wszyscy Twoi pracownicy, albo koleżanki i koledzy z pracy postępowali tak samo. Gdyby istniał pozytywny, bez nakręcania, duch szukania coraz lepszych i szybszych rozwiązań dla prostych i skomplikowanych czynności… Jeśli już się rozmarzysz, to kup sobie książkę pt. Filozofia Kaizen, czyli jak mały krok może zmienić Twoje życie albo odezwij się do mnie, albo Maćka Rewuckiego z CorazTanszaFirma.pl, żeby pogadać o tym, jak takiego ducha zaszczepić w Waszym zespole 😉

P.S. Gdy zaczynałem #Wojna2014, nie sądziłem, że ponad rok później Pracownia Synergii uruchomi tę markę i w ramach szukania oszczędności dla firm, będziemy pomagali wdrażać kaizen, czyli to, co poniekąd intuicyjnie, wypróbowałem na sobie sam.

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily