Wielokrotnie znajomi pytali mnie, czy nie boję się publikować zdjęć Maksia w mediach społecznościowych. Pytanie wydało mi się dziwne, ale jego częstotliwość mnie zaciekawiła i postanowiłem temat zbadać.

Sokrates
Uznałem, że najwyższa pora pobawić się w Sokratesa i zadać ważne pytanie: dlaczego?  Ku mojemu zdziwieniu, odpowiedź zwykle była niezadowalająca, a standardowy dialog brzmiał następująco:
– Maciek, nie boisz się wrzucać zdjęć Maksia na fejsa?
– Nie wiem. A dlaczego powinienem się bać?
– Nooo… bo to przecież niebezpieczne.

Ja i moje chłopaki :-)

Ja i moje chłopaki 🙂

Ankieta
Nie zawsze była okazja, by temat zgłębić w formie wywiadu pogłębionego (hue hue), więc pewnego razu postanowiłem przeprowadzić na Facebooku ankietę. Linku nie podam, bo przykryły ją miliony kolejnych wrzutek, ale wyniki pamiętam. Poniżej Wasze odpowiedzi wraz z uzasadnieniami.

– pedofil – rzadko uzasadniany powód. Ten argument pojawia się zazwyczaj w formie: „No, bo jak pedofil zobaczy te zdjęcia, to co wtedy?”. Bardzo dobre pytanie – co wtedy? Moim zdaniem dokładnie to samo, gdy pedofil zobaczy Cię z dzieckiem przed domem, w sklepie, w kościele, czy nawet przez ogrodzenie przedszkola. Więcej na ten temat już za chwilę. Zresztą nie najeżdżajcie tak na miłośników dzieci, bo niedługo to będzie orientacja seksualna i traficie do pierdla za mowę nienawiści. Żeby nie było, że nie ostrzegałem 🙂

Z pedofilem wiąże się jeszcze jedno zagrożenie – że się podnieci, widząc zdjęcia Twojego dziecka. No cóż. Zboczeniec, to zboczeniec, moim zdaniem nie powinny Cię takie rzeczy obchodzić, chyba że publikujesz zdjęcia pornograficzne, wtedy sam jesteś zbokiem i wiesz na ten temat więcej ode mnie.

– pretensje – dziecko może mieć pretensje, gdy dorośnie. Ten argument jest poważniejszy od poprzedniego. No właśnie – dziecko może nam kiedyś powiedzieć, że nie życzy sobie obecności w sieci w tym kontekście. Oczywiście – jak uczy doświadczenie – dziecko w okresie dojrzewania miewa pretensje o wiele rzeczy, później nie miewa, a potem znowu miewa… ergo – to jest poważne ryzyko.

– beka – nie wiesz co to beka? W języku tzw. młodzieży, to po prostu nabijanie się,śmiechawka z czegoś, lub kogoś. Zdjęcie Twojego dziecka może ściągnąć dowolny człowiek i zrobić z nim cokolwiek, np. mema, który na stałe wejdzie do kanonu internetowych podśmiechujek. Wtedy kumple w szkole albo uznają Twoje dziecko za celebrytę, albo za obiekt… beki. Ergo – poważne ryzyko i argument.

Co ciekawe, nikt nie wpadł na…
– porwanie dla okupu – to też jest zagrożenie. Porywacz dzięki internetowi zobaczy, że zależy Ci na dziecku i je kochasz, więc porwie je dla okupu. Przecież zapłacisz każdą cenę, prawda? Wbrew pozorom to argument i ryzyko analogiczne do pedofila, więc omówię je poniżej razem.

To jak z tym internetem?

Moim zdaniem argumenty związane z pedofilią i porwaniami są wadliwe i pozorne. Czy Krzysztof Olewnik zginął dlatego, że ktoś wrzucał jego zdjęcie do internetu? Czy synowie płk. Kuklińskiego zginęli z podobnego powodu? Oczywiście to przerysowane przykłady, ale uświadmiają jedno – nawet przed epoką mediów społecznościowych, jeśli ktoś chciał zrobić krzywdę Tobie i Twojemu dziecku, nie musiał się wiele natrudzić i internet wiele tu nie zmienia. Namierzenie Waszego miejsca zamieszkania to jeden dzień roboty detektywa, czasem pół dnia. Zbadanie Waszych zwyczajów rodzinnych, kto kiedy wychodzi i wchodzi do domu to tydzień pracy. Zdjęcia Twojego dziecka na facebooku niczego tu nie zmieniają. Być może skrócą ten czas o jeden dzień, jeśli kiedyś się zgeolokalizujesz. Nic więcej.

Innymi słowy – nie masz możliwości wyeliminowania ryzyka polegającego na tym, że ktoś będzie chciał porwać Ci dziecko, albo je wykorzystać i Twoje działania w internecie niewiele tu zmienią.

Na co masz wpływ?

Masz wpływ na dwie rzeczy.

Po pierwsze – bariery fizyczne. Temat trochę przebrzmiały, bo każda bariera fizyczna jest do przezwyciężenia, a pewnie nie stać Cię na zbudowanie sobie twierdzy dorównującej poziomem bezpieczeństwa Fortowi Knox. Tak, czy siak – musisz zadbać o to, by konieczne bariery fizyczne w Twoim domu i samochodzie działały – ogrodzenie, drzwi wejściowe, wszystko musi działać jak należy.

Po drugie – procesy. Każdy spec od bezpieczeństwa (ja takim nie jestem), powie Ci, że bezpieczeństwo polega na dopracowaniu systemu, którego jednym z elementów są bariery fizyczne. O co chodzi? Spójrz na swoje zwyczaje rodzinne chłodnym okiem i poszukaj luk. Czy Twoje dzieci pozostają czasem bez opieki i łatwo dostępne? Czy panie z przedszkola są odporne na sytuacje, gdy zgłasza się obcy pan i mówi, że jest wujkiem i dziś odbierze dziecko? Czy Twoje dziecko wie, żeby do obcych podchodzić z rezerwą? Czy zostawiasz czasem dziecko w otwartym samochodzie, bo idziesz gdzieś na chwilkę? Pamiętaj – złemu człowiekowi rzadko kiedy chce się forsować bariery, bo wiąże się to z ryzykiem dekonspiracji i zwykle trwa dłużej, niż się zakłada. Zły człowiek szuka luk w systemie. Małych niedopatrzeń. Przeanalizuj Wasz cały dzień i znajdź takie luki. Dopiero potem będziesz mógł pomyśleć o jakimś gazie, pałce teleskopowej, albo paralizatorze 🙂 Aczkolwiek, jak uczy doświadczenie, nawet dopracowane systemy czasem mają luki – jak widać po strzelaninie w dowództwie Sił Lądowych USA w zeszłym roku. Także tego.

Pamiętaj, nikt nic nie zrobi za Ciebie i jeśli jesteś facetem, to na Tobie spoczywa obowiązek zarówno poinstruowania domowników w tych kwestiach, jak i wyposażenie ich w narzędzia obrony. Jeśli się na tym nie znasz – możesz się poznać. Na rynku jest coraz więcej firm zajmujących się bezpieczeństwem i prowadzą szkolenia.

Co z pozostałymi ryzykami?

Dwa opisane ryzyka, czyli beka i pretensje ze strony dziecka – te są poważne i je warto przemyśleć. Oba to moim zdaniem kwestia wychowania i osobowości dziecka. Wiem, co mówię – zresztą każdy, kto się jąka i przeszedł przez polską szkołę wie co to beka 🙂 Ba, przeszedłem z tym też przez wojsko i parę innych okazji. Tego nie unikniesz Ty, ani Twoje dziecko, więc zbytnio bym się jednak nie spinał, jeśli kierujesz się zdrowym rozsądkiem przy wybieraniu zdjęć do publikacji. Najwyżej dziecko będzie miało okazję zrozumieć, że ludzie czasem są głupkowaci i nie należy się przejmować.

Jeśli chodzi o pretensje… cóż. Jak już mówiłem, kilkunastoletnie dziecko może mieć do Ciebie pretensje o to, że nie kupiłeś mu kiedyś różowego misia, które chciało, więć ponownie – jeśli kierujesz się zdrowym rozsądkiem, nie powinieneś mieć problemów. A jeśli będziesz miał – znaczy że owym rozsądkiem się nie kierowałeś, albo Twojemu dziecku brakuje rozsądku 🙂

P.S. Nie wiem czy wyczerpałem wątek – jeśli jest coś, co jeszcze powinno się rozważyć się w tym temacie, to daj znać w komentarzu poniżej.

P.P.S. Zapomniałem w tekście podać dwa ciekawe przykłady. Pierwszy, to Samuel Pereira, dziennikarz Gazety Polskiej. Drzwi jego mieszkania, którego adres znał tylko on, znajomi i urzędy, zostały pomalowane na czerwono i przyozdobione groźbami. Czy Samuel na facebooku chwalił się adresem, albo epatował zdjęciami umożliwiającymi lokalizację mieszkania? Nie. Znając życie, ktoś Go śledził. Drugi przykład, to gen. Roman Polko, który z wielką pasją chwali się na profilu na fb osiągnięciami swoich dzieci dokumentując je na zdjęciach. Czyżby gen. Polko nie był świadom zagrożeń podobno z tym związanych? Nie mam pojęcia. Uprzedzam argument o tym, że gen. Polko jako Ranger, VIP i celebryta nie ma się czego obawiać. Powiedzcie to rodzinie gen. Papały. Nec Hercules contra plures.

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily