O MNIE

>Wstęp

Urodziłem się 7 lipca 1986 roku w Warszawie. Od tamtej pory działam według tych samych zasad – staram się szukać synergii, oszczędności i łaski we wszystkim, co robię.

>Przedszkole

Najpierw było przedszkole. Szalony czas. Piękne dziewczyny, parowańce na podwieczorek, pierwsza piącha w nos (od Krystiana), plakat Partii Przyjaciół Piwa znaleziony na placu zabaw, dowodzenie ucieczką z przedszkola i wtajemniczenie w różnice między płciami (dzięki złotowłosej Agacie) – na odległość w trakcie leżakowania. W przedszkolu też – dzięki otrzymanej od Mamy skarbonce – zacząłem oszczędzać na emeryturę. Ten proces trwa do dziś.

>Szkoła Podstawowa

W Pruszkowie skończyłem także Szkołę Podstawową O Najdziwniejszym Patronie W Polsce. Jak bowiem inaczej nazwać S.P. nr 2 im. Urho Kalevi Kekkonena? To również szalony czas. Rozpoczęła się ministrantura, zaliczyłem w związku z nią złamanie palca na obozie z parafii. Naukowo, to bodajże dwukrotne pokonanie ogólnoszkolnej konkurencji w walce o tytuł Prymusa Szkoły, pierwsze eksperymenty fizyczne, niecierpliwe przeglądanie podręczników na przyszły rok w sierpniu, pierwsza kupiona za własne pieniądze książka oraz pełna karta wypożyczeń w bibliotece. Poza tym ważna lektura ekonomiczna – „Bankructwo małego Dżeka” Korczaka, która skłoniła mnie do założenia pierwszej firmy. Nazywała się Gnyszka SA i mieściła w zeszycie z Kaczorem Donaldem. Zajmowała się gromadzeniem kapitału – najpierw w skarbonce, potem na lokacie, którą w moim imieniu założył Tata. Wtedy to były oprocentowania…

>Gimnazjum

Czy muszę zaznaczać, że czas gimnazjum był szalony? A więc… był szalony. Trzykrotny tytuł Prymusa Szkoły, udane starty w olimpiadach przedmiotowych i wszelkiego rodzaju konkursach naukowych. To także czas intensywny sportowo – chciałem być najlepszym piłkarzem (i trenowałem najpierw w MKS MOS Pruszków, potem w ZNICZu) oraz siłaczem (i trenowałem w piwnicy).

>Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci

Stypendystą KFnrD zostałem jeszcze w szkole podstawowej i odnawiałem ten status aż do ostatniej klasy liceum, czyli do oporu. Najdłużej rozwijałem się jako plastyk, ale okresowo równolegle byłem także stypendystą jako humanista, albo ścisłowiec. Poszukiwanie synergii w nauce – to lubiłem najbardziej. Fundusz postrzegam jako odrębny etap edukacji, czy raczej rozwoju intelektualnego – dzięki niemu mogłem rozwijać się pod okiem wybitnych przedstawicieli swoich dziedzin w tych obszarach, które mnie interesowały. Nigdy nie zapomnę plenerów malarskich na Kresach RP i w niemieckiej Altzelli, Warsztatów Matematycznych w Toruniu, czy Warsztatów Humanistycznych w Warszawie.

>Liceum

XIV LO im. Stanisława Staszica, czyli matematyczno-fizyczno-informatyczny bastion Stolicy, a nawet Polski. Poszukiwania synergii w nauce wciąż trwają. Fascynuję się logiką formalną, fizyką, polityką i literaturą. Ponownie startuję w olimpiadach przedmiotowych, kilka z nich wygrywam i maturę traktuję sportowo, bo indeksy mam w kieszeni. Podobno w ten sposób zostałem pierwszym laureatem Olimpiady Literatury i Języka Polskiego w historii Staszica. Matury bałem się słusznie dlatego, że była to matura zreformowana, czyli albo rozwiązywanie głupawych zadań, albo zabawa w ciuciubabkę z autorem klucza do pytań otwartych. Jednym słowem – błazenada.

Staszic to także czas wydawania odnowionego „Staszic Kuriera” i „Skafandra. Autokefalicznego Dodatku”. Kto chodził wtedy do liceum przy Nowowiejskiej, wie o co chodzi. Z tego okresu pochodzi również przepowiednia p. Dyrektor o moim przyszłym szefowaniu „Rzeczpospolitej”, która na moją prośbę znów patronowała pismu. Przepowiednia jeszcze się nie spełniła, a w liceum został po mnie wielki wielobarwny portret Patrona wykonany techniką action painting.

W tym czasie miałem przyjemność być stypendystą Prezesa Rady Ministrów, Ministra Edukacji Narodowej i Sportu oraz Batuz Foundation. Jolanta Kwaśniewska nie dała mi stypendium, ale za to kiedyś dostałem paszport Polsatu.

>Studia

Kontynuuję to, co dla wielu było rozdwojeniem jaźni, a dla mnie wszechstronnym rozwojem. Zaczynam studia na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej (Mama od zawsze wiedziała, że pójdę w tym kierunku – mam dołek w brodzie) oraz Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim.

Na WA PW szybko się orientuję, że wrodzony nonkonformizm i szerokie spojrzenie nie pozwolą łatwo ułożyć sobie relacji z tą dziedziną i większą częścią zmanierowanego środowiska. Mimo to dyplom inżynierski bronię pod okiem prof. Konrada Kuczy-Kuczyńskiego, a magisterski dr Joanny Pajączkowskiej-Molskiej. Choć podczas stypendium na Fachhochschule w Monachium pracowałem w biurze architektonicznym, wcale nie ciągnie mnie do zarywania nocy przed monitorem. Na architekturę mam swój pomysł. Właśnie zaczynam go realizować drobnymi kroczkami, stay tuned – jest do bólu synergiczny.

W ramach MISH UW studiowałem socjologię, ekonomię i prawo, zostając ostatecznie licencjatem tej pierwszej dziedziny, broniąc pracę nt. racjonalizmu i magii w zachowaniach inwestorów indywidualnych, napisaną pod okiem dr Michała Łuczewskiego. Uniwersytet postrzegam głównie przez pryzmat Instytutu Socjologii przy Karowej, a więc nieco dziwnej, lewackiej atmosfery, w której nie miałem nawet czasu źle się poczuć, bo przychodziłem tylko na zajęcia. Socjologia to bardzo ważna dziedzina, choć socjologia środowiska socjologów prowadzi do bardzo smutnych wniosków. Okres stypendium w Monachium, który humanistycznie spędziłem w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Ludwiga Maksymiliana prowadzi do jeszcze smutniejszych konstatacji na temat socjologii niemieckiej.

>Wojsko

Stypendium w Niemczech nie było jedynym przerywnikiem w czasie studiów. Nie gorszym był Kurs Szkolenia Rezerw w Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu. Dzięki niemu jestem kapralem Wojska Polskiego, dowódcą 122 mm haubicy samobieżnej 2S1 i mam za sobą najwspanialsze rekolekcje w życiu.

>Równoległe życie przedsiębiorcze

W międzyczasie moja pierwsza „firma” zbankrutowała – wypłacić Siostrze odszkodowanie za jej skradziony rower, który w chwili skradzenia był pod moją opieką. Zresztą w dniu Jej urodzin. Zaraz potem wystartowała zatem Gnyszka II SA i trwała aż do studiów, kiedy to na pierwszym roku wystartowało PogotowieNaukowe.pl – pierwszy w Polsce broker legalnych usług korepetytorskich. Publikacje prasowe na ten temat łatwo znaleźć w internecie. Życie tego projektu przerwało moje stypendium w Niemczech. Równolegle pracowałem jako copywirter w firmie testującej zaawansowany sprzęt komputerowy dla graczy.

>Gnyszka Fundraising Advisors

Przygodę z fundraisingiem zacząłem, gdy na prośbę Piotra Pałki po powrocie z Niemiec zająłem się zapewnieniem bytu startującemu właśnie portalowi Fronda.pl. Mając problem z nazwaniem swojej funkcji wymyśliłem neologizm „fundraising manager”, po czym okazało się, że to nie neologizm. Od tego czasu udało nam się osiągnąć sukces, ja zostałem członkiem Polskiego Stowarzyszenia Fundraisingu i od końca 2009 r. prowadzę Gnyszka Fundraising Advisors (GFA). Sam i razem z zespołem do dziś zebrałem blisko 10 000 000 zł na różne cele dobroczynne. Jednak tylko te, które sami uważamy za dobre

>Dobroczynnosc.com

Naturalną konsekwencją powołania GFA było uzupełnienie działalności fundraisingowej o działania stricte dobroczynne. I po to właśnie wymyśliliśmy i stworzyliśmy ten nowy serwis – ma on popularyzować ideę social fundraisingu wśród organizacji obywatelskich i darczyńców. A social fundraising to nic innego jak narzędzie służące prywatnym darczyńcom do efektywnego wspierania szerokiego spektrum stowarzyszeń i fundacji o różnorodnych celach. I to narzędzie wspaniale się sprawdza.

>Towarzystwa Biznesowe

O ile celem Gnyszka Fundraising Advisors i Dobroczynnosc.com od początku było wspieranie rozwoju dobrych organizacji pozarządowych (tzn. działających dla dobra wspólnego oraz działających dobrze), o tyle Towarzystwa Biznesowe powstały by stworzyć jak najliczniejszą i jak najbogatszą klasę średnią, która podziela te same wartości, co my w GFA – przywiązanie do cywilizacji łacińskiej i jej dwóch aspektów: katolicyzmu i wolnego rynku. Od lutego 2010 r. kiedy to odbyło się pierwsze śniadanie networkingowe w Warszawie, spotkaliśmy ze sobą i zachęciliśmy do współpracy setki osób, co zaowocowało wielką ilością udanych interesów na kwotę grubo ponad 30 000 000 zł. Towarzystwa Biznesowe są już dziś organizacją ogólnopolską, zrzeszającą prawie 400 Członków.

>Pracownia Synergii

Pracownia Synergii,to meduza. Istnieje od 2012 r. Ciężko ją opisać, a najłatwiej na wzór Pseudo-Dionizego Areopagity przypisać jej kilka cech i ich zaprzeczeń zarazem. Jest jak agencja interaktywna, ale nią nie jest. Jest jak biuro lobbingowe, ale nim nie jest. Jest jak agencja reklamowa, ale nią nie jest. Jest jak biuro architektoniczne, ale nim nie jest. Jest jak producent filmowy, ale nim nie jest. Jest jak firma consultingowa, ale nią nie jest. Pracownia zajmuje się przetwarzaniem kapitału społecznego w inne rodzaje kapitału po to, by rozwiązać problemy swoich Klientów. A są oni najróżniejsi – od dystrybutora filmowego, po sklep z koszulkami, szkołę jazdy, czy wreszcie po dużą firmę rodzinną zatrudniającą ponad sto osób i działającą w obszarze nowych technologii. Można powiedzieć, że nasza Pracownia to taki konsjerż biznesu, który dba o klienta „holistycznie”.

>Fundacja Dobrych Mediów

Zadanie, jakie sobie postanowiliśmy, powołując do życia naszą Fundację, to praca na rzecz „dobrych” mediów, czyli takich, które są przede wszystkim rzetelne i które pokazują świat takim jaki jest, ale nie zapominają też o tym, że odgrywają pewną rolę w jego zmienianiu, oddziaływając na swych odbiorców. Marzy nam się sytuacja, w której w Polsce roiło się będzie od konkurujących ze sobą dziesiątek wielkich tytułów prasowych, stacji radiowych i telewizyjnych, dla których takie wartości jak Prawda, Rodzina, czy Tradycja… nie będą obce. I właśnie to nasze marzenie chcemy realizować poprzez praktyczne wspieranie tych mediów, które już istnieją i mają ambicje, by się profesjonalizować i osiągać rentowność. W pewnym sensie działamy jak fundusz venture capital. Łączymy inwestorów – darczyńców, ludzi dobrej woli, którzy chcą być odbiorcami takich właśnie „dobrych” mediów. Będąc w pewnym sensie takim funduszem, podpisujemy czasowe umowy na restrukturyzację i inwestycje, które w bezpieczny sposób finansują Darczyńcy, mając pełną kontrolę nad celowością tych działań.

>StartupNaMaxa

To nasza najnowsza inicjatywa – chcemy ustanowić św. Maksymiliana Kolbego patronem przedsiębiorców i startup-ów. Choć kojarzymy go głównie z pasiakiem i męczeńską śmiercią, to święty Maksymilian Maria Kolbe był także niezwykłym przedsiębiorcą, który od podstaw tworzył prężnie funkcjonujące instytucje, zarówno w Polsce jak i na świecie. Zaradność, determinacja oraz wizjonerstwo Ojca Kolbego powinny być wzorem dla wszystkich współczesnych ludzi biznesu. I właśnie dlatego chcemy, aby polscy przedsiębiorcy mogli zwracać się do św. Maksymiliana o pomoc. Po zebraniu wystarczającej ilości podpisów, zamierzamy petycję w tej sprawie złożyć na ręce papieża Franciszka w trakcie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, w lipcu tego roku.

>Rodzina

Prywatnie, po 6 latach narzeczeństwa od 21.08.2010 jestem szczęśliwym mężem Oleńki oraz tatą Maksymiliana, Antoniego i Marii. Wspólnie z Siostrą mieliśmy wielkie szczęście urodzić i wychować się w rodzinie prawdziwie dzielnych ludzi, jakimi są moi Rodzice. Równie dumny jestem z Dziadków, którymi są dwaj odważni zdobywcy Berlina i dwie skromne, pełne humoru kobiety. Czy muszę wspominać, że z Pradziadka, który wrócił na piechotę znad rzeki Ob na Syberii i wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej też jestem dumny?

>Publikacje

W 2014 zostały wydane dwie moje publikacje.
– Żyj w obfitości – płyta DVD z zapisem konferencji Bądź Milionerem 2013 rozszerzona o moją książeczkę na temat networkingu, biznesu, wiary i Towarzystw Biznesowych.
– Fundraising. Pierwszy polski praktyczny podręcznik – wydana w wydawnictwie OnePress książka, której tytuł mówi wszystko. 7. najlepiej sprzedająca się książka tego wydawnictwa w X 2014. Dostępna zarówno w papierze, jak i jako ebook<
>. – w 2016 r. wydawnictwo OnePress wydało kolejną moją książkę. Chodzi o Dlaczego networking nie działa i co musisz zrobić by zaczął. Prawda, że tytuł mówi wszystko?

Na koniec krótka, filmowa biografia, wymyślona przez zespoły moich firm pod wodzą Asi z Pracowni Synergii, a nagrana na 30. urodziny:

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily