Minął kolejny tydzień Wojny 2014 (na dwóch ogłoszonych frontach, bo trzeci chyba jedna minie pod rosyjskim hasłem: Tisze jediesz, dalsze budiesz), więc pora go podsumować. Posłuchajcie, bracia miła!

Po pierwsze…

dziękuję za miłe słowa zagrzewające do walki po ostatnim sprawozdaniu. Dziewczyny, to także dzięki Wam kolejny tydzień minął tak, jak następuje.

1. Front – sport

Stan frontu wygląda następująco:

Pierwszy front w przeddzień końca lutego 2014

Pierwszy front w przeddzień końca lutego 2014

Jak na razie 74% dni aktywnych, czyli nie tylko przebijamy cel (66%), ale i benchmark zeszłoroczny, który w analogicznym okresie był na poziomie zaledwie 39%! Wzrost prawie dwukrotny! Co ciekawe, w 2013 r. 13 lutego, to był ostatni dzień aktywny przed – uwaga – 31 marca! 🙂 Wtedy nastąpiło pierwsze poważne tąpnięcie motywacji.To, którego spodziewa się kol. Michał B.

W tym roku, choć jest dobrze, to jednak w porównaniu ze styczniem aktywność spadła, ale jak wynika z liczydła, jeśli do końca miesiąca będę porządnie pracował, wyrobię wskaźnik na poziomie 79%, czyli nieco poniżej styczniowego. I taki jest cel.

Z rzeczy ciekawych, muszę obwieścić, że w sobotę udało mi się już wrócić do biegania (pogoda pozwoliła), a w kalistenice zaktualizowałem swoje postępy i np. z mięśniami brzucha przeszedłem do wyższego kroku. Jest moc jednym słowem 🙂

2. Front – duchowość

Na drugim froncie idzie nie najgorzej:

Drugi front w przeddzień końca lutego 2014

Drugi front w przeddzień końca lutego 2014

Po istnym wysypie dni opóźnionych w poprzednim tygodniu, udało się wskaźniki poprawić i w minionym zanotować już tylko dwa dni opóźnione, jeśli chodzi o lekturę duchową. Czytam teraz Księgę Ezechiela, kontynuuję Evangelii Gaudium i… kupioną i zaczętą jeszcze na rekolekcjach książkę Pedro Casciaro, jednego z pierwszych księży w Opus Dei, o św. Josemarii, pt. Josemaria Escriva. Przekroczyć marzenia. Wspominam o niej nie bez powodu 🙂 Jej autora znam z innej książki, pomnikowej, trzytomowej biografii autorstwa Vasqueza, jako jednego z bohaterów. Oniemiałem, gdy usłyszałem, że ten sam Pedro, o którego figlach czytałem u Vasqueza, sam napisał książkę wspomnieniową, w której wszystko opisuje z własnej perspektywy. No i nie myliłem się – książkę warto przeczytać, bo nadaje nowemu kolorytu znanym wydarzeniom.

Żywoty świętych

Czy już kiedyś wspominałem, że lektura żywotów świętych jest bardzo istotna i dobra. Tak. Wspominałem, pierdylion razy na starym gnyszkoblogu 😀 No, to teraz ja idę poćwiczyć i poczytać, a Wy podajcie posta dalej!

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily