Ponad rok temu napisałem tekst o Jakubie Śpiewaku i Fundacji KidProtect. Dziś rano sprawa wróciła jak bumerang i skłoniła mnie do tzw. refleksji ogólnej, między robieniem kaszki dla Maksia a rozładowywaniem zmywarki.

Pudelek

Wszystko za sprawą Pudelka i Marcina, który w dyskusji na facebooku zamieścił link do mojego pierwszego tekstu o Śpiewaku. Dzięki temu o sprawie sobie przypomniałem i dowiedziałem o nowej działalności p. Śpiewaka. Pudelek w charakterystyczny dla siebie sposób donosi, iż założył on nowy fanpejdż na facebooku i rozkręca kolejny biznes.

Rzeczywiście, istnieje nie tylko fanpedż, ale i portal www.madrzy-rodzice.pl, które już jakiś czas temu na innym portalu o tej tematyce zdekonspirowano jako należące do Śpiewaka, mimo iż w miarę dobrze zakonspirował swoje powiązania poprzez spółkę, która jest właścicielem serwisu (zapomniał o domenie i tym, że nie warto chwalić się, iż portal wykonała jego firma).

Swoją drogą Pudel powinien uważać, bo jeszcze będą się sądzić o określenie "Oszust" :-)

Swoją drogą Pudel powinien uważać, bo jeszcze będą się sądzić o określenie „Oszust” 🙂
fot. Pudelek.pl

Infamia

To nie pierwszy raz od mojego wpisu na ten temat, gdy w różnych rejonach spotykam się z tropieniem Śpiewaka i jego działalności. Poprzednio Paweł, jeden ze znajomych guru social media na swoim wallu ostrzegał, iż Śpiewak ukrywa się pod pseudonimem na którejś z grup fb i ma czelność się w ogóle udzielać. Abstrahując od tego, czy nie wylewa się go z kąpielą, o czym pisałem rok temu, a co pewnie do końca zweryfikuje prokuratura i sąd (chyba, że facet komuś podpadł, wtedy zweryfikują pewnie nawet to, czego nie było)… ten przypadek jest świetnym przykładem dobrego, rynkowego mechanizmu infamii.

W III sektorze Jakub Śpiewak jest prawdopodobnie skończony bez względu na to, co będzie próbował zrobić, by odpokutować za swoje winy. O jego krokach zawsze ktoś poinformuje opinię publiczną, nawet jeśli to będzie przesadzona reakcja. Sądząc po zdecydowanej reakcji otoczenia, która moim zdaniem jest chyba zbyt ostra, pokuta jest niemożliwa, a jedyne wyjścia które ma, to zmienić nazwisko i twarz (chirurg pomoże), albo się zabić. Nie sądźmy, że taka czystość etyczna możliwa jest jedynie w III sektorze, bo i w biznesie działa infamia. Ba! Sam znam kilku ludzi, którzy popełniwszy szereg błędów i idąc w zaparte są dziś izolowani. Nie więzieniem, nie poprawczakiem, nie ustawami, ale właśnie społecznym mechanizmem infamii. Stracili dobre imię, stają poza nawiasem społeczeństwa, albo chociaż wspólnoty, której zaufania nadużyli.

Masz tylko jedną twarz

Dlatego powinieneś ją szanować. Brzmi banalnie, ale to ważne, choć w dobie internetu wydaje się, że można tożsamością żonglować. Bez względu na technologię, zawiedziona nadzieja, nadużyte zaufanie bolą i domagają się… nie, nie zemsty. Domagają się sprawiedliwości, choćby w postaci przestrogi dla innych. Dlatego jeśli masz jeszcze naturę przekręciarza i chcesz przystąpić do grupy networkingowej, dwa razy się zastanów. Wszystko tam opiera się na zaufaniu. To znaczy, że biznes robi się szybciej i łatwiej, ale także… nadużyte zaufanie będzie ukarane infamią.

A co jeśli…

…Ciebie kiedyś spotka infamia? Pogubisz się, popełnisz błąd. Jeden, dwa, pięćdziesiąt… i któryś okaże się tym ostatnim, po którym publicznie staniesz się napiętnowany? Po ludzku, masz tylko dwa wyjścia. Na szczęście Bóg jest mniej pryncypialny niż ludzie. Idź do spowiedzi. Zmyj z siebie gówno, które sam na siebie wylałeś, odpokutuj i żyj dalej. Najwyżej nie będziesz tym, kim byłeś. Jakie to ma znaczenie? Ważne, żebyś umarł święty, niż żebyś umarł prezesem, szefem rady nadzorczej, mądrym publicystą, czy kimkolwiek innym, w zależności od tego, z jak wysokiego konia spadłeś.

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily