Wróciłem z wakacji wypoczęty jak nigdy i przystępuję do ataku. Mam Wam do opisania przedwakacyjną historię kontaktu z Krajowym Rejestrem Długów. Uśmiałem się do łez, poczytajcie.

Historia trafia do serii Chwalę i Hejtuję [CHiH].

logoKRD

Dzwoni nieznany numer…

Stanowcza Pani potwierdza moją godność i informuje, że Krajowy Rejestr Długów mnie sprawdził [zaczynam się zastanawiać, o jakiej płatności zapomniałem] i w związku z tym, że wszystko jest w porządeczku… KRD proponuje współpracę oraz co ja na to.

A ja na to…

Odpowiedziałem, że bardzo się cieszę i w ogóle, ale nie za bardzo wiem na czym współpraca miałaby polegać, więc proszę o maila z propozycją. Tak się umawiamy i czule żegnamy, a ja ruszam na spotkanie.

Przychodzi mail z KRD

Brzmi tak:

Witam,

Nie bardzo wiem co napisać w e-mailu, bo nie wiem na czym oprzeć naszą rozmowę, bo niestety jeszcze nic o Panu nie wiem.

Wobec tego prześle interaktywną ofertę – czekam na feedback 🙂

I tutaj leci standardowa prezentacja na temat KRD. Hmmm… Sprawdzili mnie, uznali że proponują współpracę, a potem twierdzą że nic o mnie nie wiedzą? Dziwne.

Odpisałem zatem

Odpisałem następująco:

Łooooo, Pani XYZ,
proszę zatem powiedzieć w centrali, żeby ulepszyli skrypty rozmów, bo z rozmowy wynikało, że coś o mnie Pani wie 🙂 A na analizę niespersonalizowanych ofert niestety nie mam czasu.
Ukłony –
mg

Na co Pani z KRD odpisała (zresztą bardzo profesjonalnie), że:

Przykro mi, że tak Pan uważa. Tak jak powiedziałam przez telefon żeby dokładnie dopasować ofertę musiałabym z Panem porozmawiać dłużej. A Pana dane osobowe, status w Krajowym Rejestrze Długów, Pana numer telefonu i informację w mojej bazie nie powiedzą mi o Pana potrzebach. Woli Pan żebym dopasowała suchy abonament bez konsultacji z Panem? Mało profesjonalne… 🙂

Teraz zrozumiałem!

Teraz już wiem o co im chodzi 🙂 Chodzi o współpracę, tak, tylko że nie polegającą na tym, żebym na przykład zrobił im szkolenie z networkingu (pozdrawiam Uczestników tego jutrzejszego!), ale żebym skorzystał z ich usług. No i ja bardzo chętnie bym skorzystał, tylko że należałoby powiedzieć mi przez telefon, że proponują swoje usługi, a spośród nich najczęściej wybierana i najlepsza dla mnie na podstawie ich analizy jest usługa taka-to-a-taka. Właścicielu KRD, oraz Właścicielu dowolnego innego biznesu, który korzysta z telemarketingu – zwracaj uwagę na to, by Twoi telemarketerzy mówili jaka jest NOA (najbardziej oczekiwana akcja), a nie kadzili o uczonych analizach i enigmatycznej współpracy. Bo Klient traci czas, przez to pieniądze, a przez to szacunek do Ciebie i Twojej firmy.

Za co chwalę KRD?

Za co hejtuję jest jasne. Chwalę KRD za sam produkt. Na rynku jest bardzo ważne to, kto jest rzetelny, a kto nie, dlatego takie narzędzia jak rejestry dłużników są potrzebne. O.

Rzekłem, a teraz lecę do domu 🙂

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily