Startupy można podzielić na wiele rodzajów. Są nowe pomysły, są nowe pomysły na stare idee, są wreszcie nikomu niepotrzebne innowacje i są także patenty na rzeczy, które mają szansę stać się tak powszechne jak łyżki do butów. Z tymi łyżkami to przesada, ale jak łyżki do zupy – już bardziej. O takich dwóch szalonych wynalazcach i ich wynalazkach chciałem Wam dziś opowiedzieć.
Ogólniki
Wśród trywialnych stwierdzeń, które należy zawrzeć w tego typu tekście powinna znaleźć się na pewno konstatacja następująca: inwestowanie w wynalazki jest ryzykowne. Dlaczego? Bo to, że czegoś nie ma (a na tym polega wynalazek), nie znaczy że nikt tego dotąd nie zrobił i nie znaczy też, że okaże się potrzebne.
Dobra informacja jest więc taka, że stracić można tylko 100%, a zyskać… górnej granicy nie ma 🙂
Czy warto inwestować wszystkie swoje pieniądze w wynalazki? Nie warto. Nie warto w ogóle inwestować wszystkich swoich pieniędzy w cokolwiek. Należy inwestować tylko i wyłącznie te pieniądze, które można stracić. Powtórzę: inwestujemy tylko to, co możemy stracić i po stracie co najwyżej popłaczemy, ale nie popełnimy samobójstwo.
Jeśli brzmi to dla Ciebie odkrywczo, to zaczynam się bać i polecam lekturę Finansowego Ninjy Michała Szafrańskiego. Serio 🙂
Skąd się te wynalazki biorą
Dziś opowiem o dwóch wynalazkach, których twórcy wywodzą się z Towarzystw Biznesowych 🙂 Kamil to wynalazczy samorodek, z kolei Mariusz Strzecha – to akurat przykład współpracy dwóch naszych Członków.
Kamil Gancarz i jego BITFOLD
Kamila nazwałem w poniższej rozmowie cudownym dzieckiem polskich finansów. To, że miałem rację jest oczywiste dla każdego, kto Kamila poznał. Jeśli jeszcze tej rozmowy nie słuchaliście, to najwyższa pora nadrobić zaległości:
Krótko mówiąc – Kamil jest wynalazcą, twórcą wyjątkowego, fizycznego portfela na kryptowaluty pod marką Bitfold. Projekty wszelkich potrzebnych rzeczy do produkcji Bitfolda robią najbardziej renomowani dostawcy z całego świata. Od czasu naszej rozmowy Kamil złożył zgłoszenia patentowe w Europie i USA. W branży krypto staje się powoli bardziej rozpoznawalny w Szwajcarii, niż w Polsce.
Kamil należy do Klubu Towarzystw Biznesowych.
Żeby zostać wspólnikiem Kamila w tym projekcie, trzeba mieć przynajmniej 250 000 zł.
Mariusz Strzecha i jego sygnalizator
Mariusza Strzechę mogliście poznać na wiele sposobów przez moje socialowe przekaziory i nie tylko socialowe, bo także fizyczne – objechał ze swoimi prelekcjami wiele miast, w których spotykają się. Mariusz wystąpił dwukrotnie z dwiema swoimi głównymi firmami w programie #GnyszkaLive. Choć obie zajmują się czym innym, to jednak obie mają wiele, wiele wspólnego z innowacjami. Posłuchajcie:
To była nasza pierwsza rozmowa – na tematy bardziej medyczne – a tutaj macie drugą, o prototypowaniu:
Jednak projekt, który tutaj zajawię, to nie do końca dzieło Mariusza. Owszem, ma w nim bardzo duży, decydujący udział, jednak pierwotny pomysł stworzył… Michał! Spotkali się na śniadaniu w Siedlcach, dokąd Michał przyjechał z Białej Podlaskiej, by opowiedzieć Mariuszowi o pomyśle na sygnalizator otwarcia wszelkich ruchomych przesłon otworów domowych 😉
No dobra, powiem mniej naukawo – chodzi o urządzenie, które przy wychodzeniu z domu w milisekundę powie Ci, czy zamknąłeś okna i drzwi.
Pomysł Michała był w 90% skończony, jednak bez tych 10% które swoim geniuszem i wyrobieniem ergonomicznym dodał Mariusz, byłby pewnie bezwartościowy. Szansa na patent jest zbadana, od znalezienia 100 000 zł na pierwsze kroki zależy, czy sprawa posunie się dalej.
Wspólnikiem Michała i Mariusza można zostać mając już 5 000 zł.
Szczegóły
Po szczegóły w obu przypadkach należy zgłaszać się do mnie 🙂 Od biedy nawet w komentarzu pod tym wpisem. Jeśli będzie potrzeba, zorganizuję duuuuże spotkanie z naszymi Leonardami da Vinci.
Postscriptum
Nie chcę nic mówić, ale jeśli zostaniesz wspólnikami wymienionych wyżej Leonardów, to w zasadzie i do mnie będziesz mógł mówić per Wspólniku. A jeśli jesteś Akcjonariuszem Towarzystw Biznesowych… to do wszystkich będziesz mógł tak się zwracać 😉