Jazdy na autopilocie niekiedy doświadcza pewnie każdy z nas. No, chyba że jest leniem – wówczas nie doświadcza wcale 😉 Ja jestem właśnie na świeżo.
Człowiek trochę pojeździł po świecie (tak, Polska to też świat :P), zgodnie z majowym rozkładem jazdy… i tu nagle zauważa, że już 10 dni od ostatniego posta minęło!
Na Kominka! Tak nie może być!
Pomyślałem i poprosiłem Was o sugestie o czym by tu napisać. Nie to, żebym nie miał o czym, bo Excel z pomysłami jest tak duży jak brzuch Oleńki teraz (Antek rośnie mocno)… ale postanowiłem odpowiedzieć na społeczne zapotrzebowanie. Franek zasugerował, by opowiedzieć o majowych wydarzeniach, które mam już zasobą. OK, challenge accepted!
Polko i Gnyszka w Hiltonie
To było jak ciepły, letni deszcz… dobrze, żartuję. To było bardziej jak powrót do CSAiU w Toruniu 😉 Na spotkaniu z gen. Polko w ramach Akademii Przedsiębiorcy, za którą ogromne brawa dla BZ WBK SA (oj, mam ci ja sentyment do tego banku!) wszystko poszło zgodnie z planem. To znaczy? To znaczy, że udało mi się:
- reprezentować Towarzystwa Biznesowe w mowie wprowadzającej pt. Rozkładanie moździerza a networking,
- spotkać od groma znajomych w kuluarach (z tymi nie widzianymi od paru lat włącznie!),
- wreszcie osobiście poznać Generała,
- usłyszeć miłe słowa pod adresem Towarzystw od Grzegorza Turniaka 😉
Choć byłem jedynie na połowie wystąpienia prelegenta, to jednak mogę ocenić je wysoko, zarówno pod kątem formy, jak i treści… choć z przewagą dla treści. Gen. Polko powinien jeszcze poćwiczyć publiczne wystąpienia, bo jest pole do optymalizacji. Tak, czy inaczej – warto było posłuchać i jeszcze bardziej warto przeczytać RozGROMić konkurencję Jego autorstwa, która u mnie czeka na swoją kolejność.
Lowney i Gnyszka w Płocku
W największym skrócie – szał ciał. Z wielu względów. Mocno poeksperymentowałem z prezentacją i wygląda na to, że w dobrym kierunku, choć oczywiście mogło być lepiej i nawet wiem w jakich obszarach. Po raz pierwszy występowałem jako pierwszy, po raz pierwszy przed widownią ok. 900 ludzi, a także po raz pierwszy na tak dużym obiekcie (Orlen Arena). Ale wiecie co? Nie tylko mi się podobało, ale i pojawia się już chęć mówienia do całego stadionu… a to chyba dobrze, prawda?
Na samej konferencji mnóstwo pozytywnie zakręconych ludzi, ponownie wielu znajomych, czasem także długo nie widzianych. Warto było być, posłuchać Lowneya, poznać Uczestników i przybić piątkę ze znajomymi. Organizatorom życzę wytrwałości, bo będzie jej trzeba dużo 😉
Jak zwykle do Płocka przyjechałem w sentymentalnym nastroju, nasza czteroosobowa wycieczka nawet zmieniła lekko trasę, by przejechać koło Jagiellonki. Tam 10 lat temu poznałem Oleńkę… 🙂 Jestem stary.
Spencer i Gnyszka w Modlinie
Na drugi dzień po Płocku zrobił się wtorek i najwyższa pora na poprowadzenie porannego śniadania Towarzystwa Biznesowego Warszawskiego… oraz rajd do Modlina, by wystąpić jako przystawka do mjr. Rocco Spencera. Ponownie powiedziałem o moździerzu (z tego co słyszałem w inny sposób) i… dopiero teraz ponownie myślami wróciłem do czasów wojska. Wystąpienie Spencera mogę określić tylko jako znakomite. Niestety gen. Polko wypada przy nim bladawo. Choć myślałem, że niczego nowego nie usłyszę, to jednak muszę powiedzieć, że te parę godzin w Modlinie było jak lektura książki Kominka. Podobnie jak Kominek przypomniał mi o tym dlaczego ludzie czytają mojego bloga (pisałem o tym w recenzji), tak Spencer przypomniał mi o tym kim jestem.
Jeśli ktoś z Was jeszcze nie był na którymkolwiek ze spotkań Akademii Przedsiębiorcy, której jako Towarzystwa partnerujemy, to niech szybko to nadrobi znajdując ostatnie spotkania. Dlaczego warto… wystarczy posłuchać:
Spencer przypomniał mi kim jestem… a chwilę później miałem okazję się wykazać, gnając z Modlina (również po wysłuchaniu tylko połowy wystąpienia) do domu. Maksio zachłysnął się jabłkiem i trzeba było odwiedzić szpital. Ponad 3 godziny w szpitalu z 1,5-rocznym synkiem, który nie cierpi wprost lekarzy na szeregu badań… to zadanie dla prawdziwego twardziela. Na szczęście obyło się bez ofiar 😉
Wrocław. Nareszcie
W środę koło południa musiałem już jechać do Wrocławia, by nazajutrz otworzyć Towarzystwo Biznesowe Wrocławskie, a później poprowadzić szkolenie z networkingu. Wzięliśmy z Tomkiem Jego hondzię na testy, nagrywaliśmy jazdę zresztą tomkowym GoPro… i ledwo zdążyliśmy na 18:00, by mój Teść zdążył do pracy. Wszystko przed wyjazdem oczywiście się skichało i z planowanej godziny, do dwóch na Międzynarodowej Konferencji Fundraisingu w Warszawie zrobiło się 5 minut na odbiór roll upa i nowego numeru Magazynu Fundraising. Cóż, mogłem ten czas skrócić do 3 minut, wtedy do Wrocławia dotarlibyśmy równo na 18:00 😉 Logistyczna masakra przez korek w Wieluniu. Nie polecam jechać tamtędy po południu.
Ale, ale – przejdźmy do rzeczy. Barka Tumska, na której odbyło się śniadanie – przeurocza. Wystrój wnętrza świetny, miła obsługa, a jedzenie jedne z najlepszych dotąd. Wyobrażacie sobie, że poza jajecznicą i parówkami z ciepłych posiłków były jeszcze smażone białe kiełbaski z cebulą? Mniam! Odra nie bujała, a ptactwo rzeczne nie pukało nam dziobami do okien. Jak spotkanie? Powiem krótko – czuję w kościach dobrą mąkę pod rozwój TBWr! Ekipa zebrała się świetna już na pierwszym śniadaniu. Czekałem na to chyba 3 lata.
Późniejsza kawka na Świdnickiej (tam, gdzie 10 lat temu po raz pierwszy kawkowałem z Oleńką – ech, znów sentymenty!) oraz szkolenie we Wrocławskim Centrum Transferu Technologii tylko zwiększyły przyjemne doznania. Także Wam będą one Wam dane… gdy tylko zmontujemy z Tomkiem film z tego wypadu. Do Warszawy wróciliśmy w nocy.
Dlaczego…
Nie opisałem debaty o Polakach ze Wschodu w Centrum Myśli Jana Pawła II, która odbyła się w piątek przed poniedziałkowym wyjazdem do Płocka, a z której do domu przyjechał koło północy? 🙂 Bo była tak zacna, że domaga się osobnego wpisu. Powiem tylko, że ul. Foksal zaczyna mi się kojarzyć z red. Warzechą bardziej, niż z kimkolwiek i czymkolwiek innym, a hasłem wieczora była konstatacja: Pałą ją trzeba, pałą! 🙂
Autopilot
Mam nadzieję, że rozumiecie już dlaczego piątek przeleciałem już tylko na autopilocie… tym bardziej, że zaczął się od śniadania o 7:00 🙂