Nazywał się Marian Bernaciak. W czasie wojny i po niej wyczyniał takie figle zarówno Niemcom, jak i Sowietom, że spokojnie mógłbyś powiesić plakat z Jego podobizną w pokoju swojego syna. Mógłbyś, ale nawet o Orliku nie słyszałeś.
W szkole nie nauczyli – wiadomo, przywracanie pamięci o tzw. Żołnierzach Wyklętych na szerszą skalę trwa dopiero od paru lat, więc mogłeś nawet w szkole nie słyszeć o nikim innym, jak paru awanturnikach, którzy po wojnie nie chcieli przyjąć władzy rządu lubelskiego, który spontanicznie i oddolnie… wyznaczył Polakom Stalin. Albo w ogóle nie słyszałeś, jeśli uczyłeś się później, bo o takich detalach jak kilkuletnia wojna domowa się zapomina.
Dlaczego kilkuletnia?
Komuniści mieli problem z podziemiem niepodległościowym prawie do lat 70.! Ostatni żołnierz zginął z rąk ubeków w 1963 r. (tak, chodzi o Józefa Franczaka, ps. Lalek)! Rozumiesz? 18 lat po wojnie! W czasie, gdy ludzie zajmowali się Beatlesami, Adam Michnik jeszcze wierzył w Partię, a Jacek Kuroń szkolił czerwonych harcerzy. Mimo wszystko poważne problemy komuniści mieli przez parę lat, potem było już tylko polowanie z nagonką na ostatnich niedobitków.
Dlaczego o tym piszę?
Jak wiemy, ostatnio były Święta. A ja z ich okazji odwiedziłem Dziadków. Pewnie już się domyślasz ciągu dalszego. Nie, mój Dziadek nie był Żołnierzem Wyklętym, owszem sympatyzował z jędrusiami, ale zajął się po wojnie pracą w polu i zakładaniem rodziny. Jestem Mu za to wdzięczny, bo dzięki temu mogę teraz smęcić na blogu.
Dziadku, a pamiętasz…
Najlepsze pytania do rodziców, albo dziadków przychodzą ludziom wtedy, gdy bez stoliczka Ouija nie można ich zadać. Tzn. po śmierci pytanych, gdyby ktoś nie orientował się w arkanach ezoteryki 😉 Ja mam to szczęście, że obie gałęzie mojej rodziny są żywotne i wciąż mogę pytać o ciekawe rzeczy i słyszeć odpowiedzi.
Krótka charakterystyka. Mój Dziadek ma ponad 90 lat, mówi się że trochę cech po Nim odziedziczyłem, przede wszystkim upór. I nos, ale to po Pradziadku. Gdy miał ponad 80 lat kupił sobie skuter i przez chwilę zaczął uprawiać jogging. Jest oszczędny w słowach i lubi żartować. Jak trzeba się napić, też nie robi problemu. Postanowiłem przy świątecznym stole zapytać Dziadka o Mariana Bernaciaka, czyli Orlika, który operował przecież w okolicy. Tym bardziej, że od paru lat mam ożywiony kontakt z krewnymi naszego bohatera – zarówno z Kujaw, jak i Wielkopolski (tak, świat jest mały i to się nazywa – networking). Dialog był taki.
– Dziadku! Pamiętasz może Mariana Bernaciaka spod Ryk?
– Bernaciaka? Orlika?
– Tak, tak, Orlika.
– Pamiętam! Nie Niemcy go zabili, tylko Polacy. Właśnie Polacy go zabili… skurrrrwysyny!
Ucieszyłem się. Nie pierwszy raz zgadzam się z Dziadkiem. W tym jednym, prostym zdaniu mieści się wiele treści. Noszę je w sobie już od tygodnia i musiałem Wam o tym opowiedzieć. Nie Niemcy Orlika zabili, ale Polacy. Skurwysyny.