Odkąd w zeszłym tygodniu ogłosiliśmy nową odsłonę projektu Polski Ślad, zdążyłem usłyszeć kilka nonsensów na temat patriotyzmu ekonomicznego, które – mimo bycia nonsensami – są twierdzeniami dość popularnymi. Dlatego zmusiły mnie do pomyślunku, którego efekty prezentuję poniżej. Myślę, że te parę pytań i odpowiedzi może Was zaskoczyć.
Zacznijmy od obejrzenia naszego figlarnego filmu:
Od razu mała prośba. Jeśli film Ci się podobał, zrób dwie rzeczy. Polub go na YouTubie i udostępnij na Facebooku albo Twitterze 🙂 Dziękuję! Przed momentem przeprowadziłem na fb 10-minutowego LIVE’a, w trakcie którego poprosiłem znajomych o zgłoszenie pytań, które ich męczą w temacie patriotyzmu ekonomicznego. Dodałem do nich kilka swoich i tak powstała poniższa lista:
0. Dwie rzeczy oczywiste
Rzeczy, które uważam za oczywiste i przyjmuję je jako milczące przesłanki, to po pierwsze odróżnienie patriotyzmu od ksenofobii, rasizmu i nienawiści. Dziwię się ludziom, którym te rozróżnienia trzeba tłumaczyć i nie zamierzam tego robić, bo to dla mnie niezbędny fundament kulturowy. Po drugie – za oczywiste uważam priorytet kryterium jakości. Jeśli ktoś sądzi, że patriotyzm ekonomiczny polega na kupowaniu badziewia tylko dlatego, że jest polskie… jest w błędzie. Patriotyzm ekonomiczny polegał będzie na tym, by powiedzieć producentowi badziewia, dlaczego nie kupujemy jego szmelcu, po to, by mógł się wysilić i doszlusować jakością do konkurencyjnych produktów z zagranicy.
1. Czym się różni patriotyzm ekonomiczny od gospodarczego i konsumenckiego?
To proste. Jest sobie patriotyzm w ogóle, który możemy określić jako miłość do ojczyzny. Przejawia się ona (ta miłość, a więc i patriotyzm) na wiele sposobów i ma wiele aspektów. Jednym z nich są decyzje ekonomiczne. Wszelkie decyzje ekonomiczne, które podejmowane są ze względu na miłość do ojczyzny, możemy określić właśnie jako motywowane patriotyzmem ekonomicznym. Idąc dalej, łatwo zauważyć, że w nim samym można wyróżnić różne aspekty. Tak powstał podział na patriotyzm konsumencki i patriotyzm gospodarczy. Ten pierwszy to pojedyncze wybory osób fizycznych i firm przy doborze swoich dostawców według kryterium miłości do własnej ojczyzny i narodu. Ten drugi, czyli patriotyzm gospodarczy, to analogiczne decyzje podmiotów innych niż prywatne, czyli struktur państwa i samorządu.
Teraz już rozumiesz, o co w ogóle w tym chodzi? To duża zaleta Polskiego Śladu, że jego konstrukcję ułożyły dwie tęgie głowy, dr Joanna Szalacha-Jarmużek (wychowanka prof. Andrzeja Zybertowicza) i jej mąż, dr hab. Tomasz Jarmużek, oboje z UMK w Toruniu. Jeśli więc kiedykolwiek usłyszysz, że patriotyzm ekonomiczny to rojenia osiedlowych sebixów, którzy walczą między sobą kijami bejsbolowymi z kotwicą Polski Walczącej, którzy nienawidzą obcych, możesz podpowiedzieć głosicielowi tej tezy, by tymże kijem stuknął się w łepetynę, a później zabrał do lektury i zrozumienia definicji.
Definicje być może spłaszczyłem, dlatego niebawem na blogu Polskiego Śladu znajdziecie szerszy tekst na ten temat.
2. Jak go wspierać?
Jak wspierać patriotyzm ekonomiczny? To proste. Jeśli operujemy na poziomie konsumenta – przede wszystkim wspierajmy polskich sprzedawców. Jeśli kupujesz u polskiego sprzedawcy, to znaczy, że marża handlowa zostanie w jego kieszeni. Jeśli kupujesz w zagranicznych sieciach, dywidenda z zysku trafi do spółki matki. Żeby nie było – nie ma wiele złego we wspieraniu Niemców albo Francuzów, ale jeśli chce się być patriotą, warto docenić swoich rodaków. Warto poszukać firm i sklepów, które mają już certyfikat Polskiego Śladu. Jeśli Twoje ulubione jeszcze nie mają tego znaku, powiedz właścicielom, że powinni się do nas zgłosić.
No, ale dobrze, wspierasz już polskich handlowców. Teraz pora na wsparcie polskich producentów. Na półce sklepowej szukaj produktów, które mają na opakowaniach znak Polskiego Śladu – to najlepsza metoda. Justyna Ziembińska-Uzar na swoim blogu podaje jeszcze parę innych metod, z aplikacją Pola na czele, które określiłbym jako uzupełniające. Dlaczego uzupełniające? Bo najbardziej poukładaną metodologię mamy jednak my 🙂 Jeśli tak prowadzisz swoje zakupy (bez względu, czy chodzi o batonik, czy parę metrów sześciennych drewna), wówczas nie tylko marża handlowa trafi do bliskich Ci ludzi, ale i ta część ceny końcowej, która ląduje u producenta. Co więcej – jeśli produkt jest u nas ocertyfikowany, masz także pewność, że nie tylko producent, ale i dostawca surowców koniecznych do produkcji kupionego produktu – czyli ostatnie ogniwo produkcji – także będzie Ci bliski. Mega-turbo-kombo 🙂
Poza tym najpilniejsza praca do wykonania to kwestia świadomości. Dlatego bardzo pomożesz, jeśli zabierzesz się za śledzenie profili Polskiego Śladu w mediach społecznościowych:
i za udostępnianie treści, które tam publikujemy. Jeśli sam jesteś przedsiębiorcą – ocertyfikujesz swoją firmę i dumnie będziesz posługiwał się znakiem, namawiając do tego samego biznesowych przyjaciół.
3. Jak patriotyzm ekonomiczny ma się do globalizacji?
Świat jest zglobalizowany od zawsze, tylko w różnym stopniu w różnych epokach. Od zawsze istnieje też zjawisko dzielenia świata na bliskich sobie i dalekich sobie (rodzina i nie-rodzina, sąsiedzi i nie-sąsiedzi, etc.) oraz dbania przede wszystkim o tych, którzy są najbliżej. Innymi słowy – nie rozumiem pytania i uważam je bardziej za zaklęcie niż za pytanie. W mocno zglobalizowanym świecie miewamy biegunkę, podobnie jak to było w świecie mało- albo w ogóle niezglobalizowanym. Podobnie też jemy śniadanie, koło południa obiad, a bardziej zależy nam na rodzinie niż na obcych ludziach – bez względu na to, czy świat jest zglobalizowany bardzo, czy też prawie w ogóle. Myślę, że jest tak szczególnie w przypadku Polaków, którzy zwykle posługują się bardzo inkluzywną definicją polskości.
4. Co powinno być priorytetem: patriotyzm ekonomiczny czy ogólny?
Priorytetem powinno być przede wszystkim własne zbawienie. Natomiast jeśli – oprócz dbałości o swoją duszę – chcemy dbać także o wspólnotę w której żyjemy – wówczas warto być patriotą. Jeśli obieramy tę drogę, wówczas jednym z najkonkretniejszych jej przejawów jest właśnie patriotyzm ekonomiczny. Siła ekonomiczna wspólnoty to podstawa zarówno dla kultury, aparatu przemocy, czy wreszcie przyciągania do siebie i interesowania sobą innych narodów.
5. Jakie są jego przykłady z historii, na przykład z II RP?
Tutaj się zbytnio nie rozwinę, bo historykiem niestety nie jestem. Na pewno jednak można powiedzieć, że II RP to ciekawy okres pod tym względem. Patriotyzm gospodarczy był wówczas w rozkwicie (polecam reportaże Wańkowicza ze zbioru Sztafeta), czemu zawdzięczamy bujny rozwój na przykład przemysłu zbrojeniowego. Z drugiej strony zubożałe po zaborach społeczeństwo zaczynało się orientować, że walka o wolność wcale się nie zakończyła, bo wolny gołodupiec prędzej czy później sprzeda się w niewolę. Stąd też ówczesne pomysły na akcje Swój do swego po swoje etc., na które nakładały się dodatkowo ówczesne konflikty narodowościowe w dość bogatej pod tym względem Rzeczypospolitej.
Tyle w tym temacie ode mnie.
6. Na czym konkretnie polega patriotyzm konsumencki?
No właśnie, wyżej w sumie już napisałem, dlatego teraz tylko zachęcę do przeczytania wpisu na blogu Justyny Ziembińskiej-Uzar. Bardzo fajnie to poukładała tutaj. Dodam tylko dla przypomnienia, że ideał patriotyzmu konsumenckiego to kupowanie od polskiego handlowca produktu polskiego producenta wytworzonego z surowców dostarczonych przez polskiego wytwórcę. Ufff… 🙂
7. Jak odróżnić patriotyzm ekonomiczny od zwykłego naciągactwa?
Naciągactwo jest wtedy, gdy ktoś chce nam wcisnąć g*wno w cenie złota. Przekładając to na nasz temat – jeśli ktoś zasłania słabą jakość tym, w co wierzy, bez względu na to, czy to Bóg, Polska, Postęp, czy Adrian Zandberg… nie kupuj ani jego towarów, ani usług. Miejsce słabych usług i produktów jest na śmietniku historii.
8. Jak ma się patriotyzm ekonomiczny do wolnego rynku?
Myślę, że odpowiedź na pytanie nr 7 jest istotna tutaj. Z dyskusji, które wywiązały się w liberalnych albo libertariańskich sferach internetu, zauważyłem, że patriotyzm ekonomiczny mylony jest zwykle z gospodarczym, a ten z interwencjonizmem państwowym. No cóż… dlatego właśnie warto definiować pojęcia i trzymać się logiki.
Jak zatem ma się patriotyzm ekonomiczny do wolnego rynku? Wybornie się ma! Patriotyzm konsumencki to po prostu dodatkowe kryterium, po którym konsumenci uzyskują korzyść. Homo economicus uzyskuje wartość nie tylko mając wysoką jakość w dobrej cenie, ale także mając satysfakcję z estetyki produktu, tego, że jest miękki, bo właśnie takie lubi najbardziej, albo tego, że jest polski – bo ma bardzo rozwinięte uczucia względem tej rodziny rodzin, jaką jest naród. I tyle.
Pięknie ilustruje to przykład z bloga Tomka Jarmużka:
(…) Mówienie więc, że patriotyzm konsumencki szkodzi wolnemu rynkowi przypomina argumentację, że bycie Eskimosem szkodzi wolnemu rynkowi, ponieważ Eskimosi niepotrzebnie koncentrują się na zakupie ciepłej odzieży, zamiast kupować również stroje kąpielowe i leżaki do opalania. Eskimosi kupują to, co wydaje się im potrzebne, co opłaca im się kupować, podobnie jak osoby, które kierują się w wyborach patriotyzmem konsumenckim.
Nieco inaczej rzecz ma się z patriotyzmem gospodarczym. Tutaj można by już wietrzyć antywolnorynkowy podstęp, ponieważ w tym zakresie postulatem jest, by osoby decydujące o wydatkach publicznych miały na względzie również przede wszystkim korzystanie z dostawców krajowych. Jednak jeżeli głównym kryterium będzie jakość, a dopiero drugim to, by preferować własnych podatników… to z czym innym mamy do czynienia, jak nie z logiczną konsekwencją tezy, iż państwo ma służyć swoim obywatelom? I nie będzie to wówczas nawet jakiś skrajny protekcjonizm, o którym barwnie pisał Bastiat, bardzo często mylnie przywoływany w dyskusjach na ten temat w internecie. Bardzo ciekawie opisał to Tomek Jarmużek w jednym z wpisów blogowych, który też opublikujemy na blogu Polskiego Śladu.