Temat unijnych dotacji jest bardzo wdzięczny. Rozwinę go szerzej od strony teoretycznej, praktycznej i jeszcze jakiejś – ale innym razem. Teraz pora na szybki wpis pisany, jak to mówią Brytyjczycy on spur of the moment.
Na początku kawał, który poznałem lata temu w Monachium.
Św. Piotr ogłosił przetarg na budowę Bramy Niebios. O oferty poprosił Niemca, Turka i Polaka. Oferty opiewały odpowiednio na kwoty: 30 mln, 15 mln i 75 mln.
Św. Piotr poprosił Niemca z Turkiem o uzasadnienie oferty. Niemiec mówi:
– No wiesz, św. Piotrze… Niemiecki projekt, niemiecka perfekcyjna robota, niemiecki ścisły nadzór – to wszystko kosztuje. 30 mln euro to i tak po rabacie.
Turek mówi:
– Wiesz św. Piotrze, my ze szwagrem temat szybko obskoczymy, generalnie, nie ma spiny, najwyżej ściągniemy rodzinę z Turcji do roboty.
Św. Piotr idzie zasępiony do Polaka, bo ze względu na Jana Pawła II chciał przetarg przekierować w jego stronę i pyta:
– Zdzisiek, dlaczego u Ciebie tak drogo? Nawet Niemiec, który zazwyczaj podaje bajońskie sumy, wycenił się ponad połowę taniej od Ciebie!
– Św. Piotrze, wiesz, sprawa jest prosta. 30 mln dla Ciebie, 30 mln dla mnie, a za 15 mln Bramę zrobi Turek ze Szwagrem.
Właśnie przeczytałem stenogram rozmowy pewnego małżeństwa na stronach Forbesa. Wygrali przetarg na budowę 60 km drogi S8. Dowcip stał się rzeczywistością oficjalnie, choć kumaci od lat wiedzieli na czym polegają dotacje i inwestycje unijne. Wszyscy, poza urzędnikami, którzy strugają wariata, jak jeden taki z Twittera, który do upadłego dyskutował ze mną, dowodząc niezwykłej efektywności owych inwestycji. Paradne! A to dopiero wierzchołek góry lodowej – odstrzeliwują teraz najcieńszych bolków, bo przecież ktoś musi beknąć.
Tych, którzy chcą prowadzić uczciwy, pożyteczny biznes, zapraszam na semiarium, o którym pisałem ostatnio. Skądś trzeba czerpać inspirację, jeśli otaczają nas miernoty.