Parę godzin po masakrze w Paryżu komentarze były inne niż kilkanaście godzin później. Najpierw dało się słyszeć naiwne konstatacje w rodzaju: „Po takim wydarzeniu Europa się ocknie z letargu i dostrzeże zagrożenie”. Myślę, że możemy już rozstać się z taką nadzieją. Europa nie ocknęła się podczas rewolucji bolszewickiej, nie ocknęła się w latach trzydziestych… a historia to zgorzkniała nauczycielka, która nigdy niczego nie nauczyła.
Miałem napisać o ostatniej Nocy Wolności, ale sami widzicie, że sytuacja zmusza do kontynuacji wątku po raz pierwszy poruszonego parę tygodni temu (czytaj —> 6 rzeczy bez których nie możesz dyskutować o imigrantach). O Nocy napiszę więc niebawem, tymczasem zdradzę jaki błąd popełniamy w bieżących dyskusjach na temat wydarzeń paryskich.
Dyskusje
Zacznijmy od tego, że rzadko kiedy warto dyskutować na jakikolwiek temat w internecie (czytaj —> Nie śpię, bo ktoś w internecie nie ma racji, czyli rzecz o Ukrainie). Jeśli jednak już się zaangażowaliście, a szczególnie ostatnio, to łatwo na pewno zauważyliście, że każda dyskusja kończy się dojściem do paradoksu.
Twierdzisz, że w tłumie uchodźców mogą być śpiochy ISIS? Twoi znajomi na pewno zaripostują, że przecież nie można wyrzucić wszystkich, bo nie wszyscy są terrorystami. Ale Ty nie chcesz wyrzucać wszystkich, tylko zastanowić się nad tym co wynika z tego, że niektórzy są śpiochami (czyli stosujesz mały kwantyfikator) i co w związku z tym należy zrobić. No więc będą Cię epatowali tym, że na pewno skrzywdzisz tych, którzy uciekli przed aktami terroru takimi, jak w Paryżu. Więc ripostujesz, że być może skrzywdzisz, ale w trosce o to, by nie skrzywdzić Europejczyków, w tym wypadku szarych tubylców (o ironio!). I tak w kółko. Przeczulenie na punkcie skrzywdzenia pojedynczych ludzi prowadzi do paraliżu i postępowania w kierunku samobójstwa. Bo jakie rozwiązanie podają owi ludzie sparaliżowani wątpliwościami o wszystko? Ano takie, że należy przeciwstawić się terroryzmowi jeszcze większą otwartością. I nie przemawia do nich to, że większość zamachowców to 2. pokolenie osiedleńców, czyli ci którzy powinni być świetnie zasymilowani. Dlaczego? Jaki argument podają? Ano oczywiście – „Ale przecież nie wszyscy są tacy!”.
Geneza tej sytuacji jest złożona, ale dużą rolę odgrywa tutaj idealizm pojęty nie jako posiadanie ideałów, ale jako perfekcjonizm. A ten – jak wiecie (czytaj —> Perfekcjonizm. Albo ty go zabijesz, albo on ciebie) – jest morderczy.
Wszystko pod kontrolą
Zanim przejdziemy do konkluzji, zauważmy jedną rzecz a propos państwa. Tuż po zamachu mowa była o szoku, niespotykaności wydarzenia, by paręnaście godzin później media serwowały opowieść o tym, że
oto spełnił się scenariusz od dawna przewidywany przez francuskie służby.
byśmy zaraz potem dowiedzieli się, że teraz już
sytuacja jest pod kontrolą.
Hehehehe 🙂 Czyli co – sytuacja była przewidywana od dawna, wszystko było wówczas pod kontrolą, nagle wymknęła się spod kontroli na pół godziny, 400 osób zetknęło się twarzą w twarz z dżihadem, by znów powrócić do stanu bycia w pełni pod kontrolą służb.
Tak, doskonale rozumiem, że służby przede wszystkim muszą dbać o to, by emocji nie było za dużo, bo to zawsze dodaje roboty, ale wymagałbym od dorosłych ludzi, zwykłych obywateli, by powściągając emocje, nie powściągali jednak rozumu i wyciągali wnioski wobec polityków, którzy najpierw sprowadzają zagrożenie do domu, a potem bajają o kontrolowaniu sytuacji. Żeby się jeszcze Hollande nie dowiedział na szafocie co znaczy gniew francuskiego ludu…
Realizm i gen. Patton
Wracamy do tematu. Życie to nie jest świat idei platońskich, ani weberowskich typów idealnych, tylko świat ułomnych rzeczy i zjawisk społecznych. W dodatku osadzony w czasie, który dynamicznie miesza parametrami. Dlaczego o tym mówię?
Bo błąd, który Europa popełnia, to błąd braku realizmu, który to realizm świetnie opisał gen. Patton w swoim bon mocie:
A good solution applied with vigor now is better than a perfect solution applied ten minutes later.
czyli:
Dobry plan wykonany natychmiast jest lepszy niż idealny plan wykonany dziesięć minut później.
Innymi słowy, w sytuacji takiej jak ta, należy przede wszystkim zareagować szybko, a nie idealnie. Tu nie ma już czasu na dyskusje, trzeba przejść do ofensywy, bo odpowiadanie na cudzą proaktywność ma to do siebie, że zawsze jesteś o krok w tyle i to przeciwnik definiuje pole bitwy. Dlatego też uważam, że argument z cyklu
Ale przecież nie wszyscy…
jako uzasadnienie dotychczasowej polityki jest wadliwy. I problem z tymi, którzy go podnoszą polega na tym, że chyba nigdy nie byli za nikogo odpowiedzialni, albo nie znaleźli się w sytuacji poważnego zagrożenia, nie musząc podejmować pod presją czasu i emocji najlepszej decyzji w danych warunkach. Dlatego przydałby się powrót do powszechnej służby wojskowej i klasycznego wychowania…
Wróćmy do argumentu z cyklu „Ale przecież nie wszyscy…!”. Właśnie dlatego, że nie wszyscy, należy albo wszystkich deportować, by walczyli o swój kraj, lub siedzieli w innych krajach arabskich, albo wszystkich zamknąć w obozach przejściowych, trzymać pod obserwacją i powoli wypuszczać jednostki, albo rodziny, które wykazują pożądane postawy. Później z kolei je monitorować. Nieludzkie? Nieludzkie jest niepanowanie nad tym żywiołem i stwarzanie zagrożenia dla obywateli, których się rozbroiło pod pretekstem dbania o ich bezpieczeństwo przez państwo! Przecież w Paryżu jest policja, dlaczego więc zginęło ponad 100 osób i to jeszcze uśmiercono je granatami i bronią automatyczną, które są reglamentowane? Bądźmy poważni.
Historia
Zaraz w takich dyskusjach i zaraz pod tym postem pojawiają się analogie historyczne. Nie muszę chyba tłumaczyć, że po reformie szkolnictwa zazwyczaj są puste jak garnki po obiedzie. I tak na przykład powoływanie się na dzieci polskie przyjęte do Iranu, albo Polaków w UK w czasie wojny, nie spełnia definicji poprawnej analogii, tylko jest zwykłym robieniem z logiki ladacznicy. I z historii, bo być może faktycznie ludzie nie wiedzą co robili polscy piloci w Anglii, ani czym różniły się katolickie dzieci, od radykalnych islamskich młodych byczków.
Właśnie dlatego nie lubię dyskutować w internecie. Bo ludzie historii uczą się z memów, a o róznicy między kwantyfikatorami wiedzą znacznie mnie, niż o tym z kim ostatnio wymieniała płyny Doda.
Konkluzja
Porzućmy perfekcjonizm. Podejmijmy dobre decyzje, zanim minie czas na podjęcie idealnych. Ba! Podejmijmy jakiekolwiek, zanim minie czas na podjęcie dobrych.
Lektura dla chętnych: tekst ze Spiegel.de z 2005 r. Opisywana w nim książka jak na razie nie omyliła się w postępach dżihadu ani o milimetr… przypadek?