Nie ujawnię tu żadnej sensacji. Ani ze mnie dziennikarz, ani kelner. Jako że opadł już kurz po odpaleniu przez TVP Info nagrania dokumentującego biesiadę ks. Sowy i jego przyjaciół z PO, najwyższa pora, by przyjrzeć się mu z takiego punktu widzenia, którego jeszcze chyba nikt nie analizował. No więc właśnie — zobaczmy, czy na to zwróciliście uwagę!
Zacznijmy od tego…
…że ten tekst to wbrew pozorom kontynuacja poprzedniego wpisu, który koniecznie musisz przeczytać, jeśli tylko chcesz kontynuować lekturę tego. Chodzi o wpis pt. Może kiedyś wreszcie przestanie być miło, czyli przeciw fideizmowi, kwietyzmowi i dobroludzizmowi, który powstał niedawno.
Druga istotna rzecz to taka okoliczność, że miałem okazję poznać słynnego Kazka, tj. ks. Kazimierza Sowę. Byłem kiedyś — wraz z o. Maciejem Ziębą — gościem jego programu na Religia.tv. Od tamtego czasu nie mieliśmy okazji się widzieć, a ja piszę o tym dla porządku — byście nie byli zdziwieni, że jesteśmy połączeni również na Facebooku. To trochę śmieszne, ale dostałem kilka prywatnych apeli, także od poważnych osób, by zerwać tę facebookową znajomość. Jest to znak tego, iż w upublicznionych rozmowach oburzyło nie to, co powinno najbardziej, a co za moment wyłuszczę.
Za czym kolejka ta stoi?
Była kiedyś taka piosenka Krystyny Prońko. Warto sparafrazować jej tytuł, pytając: o czym była ta rozmowa. Rozmowa kilku znaczących postaci partii rządzącej z zaprzyjaźnionym biznesmenem oraz medialnym księdzem. Otóż, wbrew pozorom, nie była to rozmowa o Gazecie Polskiej, czy nawet opozycji. Z nagrań zarejestrowanych przez kelnerów wynika, że istotnym wątkiem była rozmowa na temat tego, jak dogadywać się z Kościołem w Polsce. Wyłania się z niej przede wszystkim bardzo ciekawy obraz relacji Państwo–Kościół w Polsce. Dlaczego ciekawy? Moim zdaniem z wielu powodów. Dodam też, że nie jest to obraz nowy, bo każdy, kto otarł się bliżej i dłużej o obie instytucje, a w szczególności na ich styku — zna go dobrze i wie, że nie jest inny.
Jak jest?
Obraz ten charakteryzuje parę punktów, które wymienię w porządku chronologicznym, albo nawet przyczynowo-skutkowym:
- Kościół i Państwo w Polsce MUSZĄ się dogadać bez względu na liderów obu stron;
- w tym szukaniu modus operandi to Kościół jest stroną słabszą, a nawet rozgrywaną;
- można nawet powiedzieć, że Kościół jest uzależniony od Państwa finansowo;
- w związku z tym ucieranie się ww. relacji w dużej mierze polega na manipulowaniu Kościołem przez Państwo poprzez system dotacji na różne cele (od ochrony zabytków, przez budowy pomników, etc.).
Można dywagować, czy pytanie zadane w nagłówku tego akapitu jest dobrze sformułowane. No bo przecież można by domniemywać, że tak to raczej BYŁO, niż JEST. Było za Platformy, która miała nie klękać przed księdzem, jak mawiał jej lider, no może ewentualnie za SLD, który ex definitione nie mógł być pozytywnie do Kościoła nastawiony. Czy aby na pewno? Moim zdaniem od przełomu tak było i jeszcze długo będzie.
Dlaczego?
No właśnie? Dlaczego tak będzie? A przede wszystkim — dlaczego tak jest? Co uważniejsi Czytelnicy znajdą podpowiedź w poprzednim tekście. Innych zapraszam do dyskusji w komentarzach 🙂 Resztę zaś zapraszam do czekania na kolejny odcinek tej serii wpisów.