Ostatnio mam szczęście do dobrych książek. Pierwsza padła w styczniu, a w ciągu ostatnich dwóch miesięcy trafiły się aż dwie takie i – co ciekawe – każdą z nich zarekomendował mi znajomy. W obu przypadkach był to strzał w dziesiątkę.
By nie przedłużać, postanowiłem wyrazić swoją satysfakcję z lektury jednym zdaniem. Jeśli w jednym zdaniu nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego autor zasłużył na moje uznanie, to znaczy że słabo to przemyślałem.
Recenzowałem je w innym wpisie, który wystarczy że sobie odświeżysz (jest dostępny tutaj), dodam teraz tylko, że dzięki ich lekturze mój blog czyta teraz kilkaset razy więcej ludzi niż przedtem, a i mnie pisanie sprawia radość, także tę finansową 🙂
2. Jak zadbać o własne finanse – Marcina Iwucia
Ta książka uświadomi Ci, że jesteś gołodupcem, robisz wszystko, by zostać jeszcze większym i zaproponuje Ci bardzo trudną, mozolną drogę powrotną, bez żadnego ściemniania i modnych dziś fajerwerków, a co ważniejsze – Żona będzie dumna z tej lektury.
3. Social media to ściema – B.J. Mendelson
Dzięki tej książce przestanie Cię ściskać w dołku, gdy zorientujesz się, że nie stać Cię na wjazd na modną konferencję o marketingu internetowym, by przybić piątkę sławom… i pozwoli Ci docenić mądrość wujka handlującego japonkami w Wólce Kosowskiej, który twierdzi że te całe social media są dobre dla gimbazy, co spowoduje że mądrzej będziesz korzystał z mediów społecznościowych i marketingu w ogóle.
—————-
Jeśli czytałeś którąś z tych książek i nie zgadzasz się z moją pozytywną opinią – daj znać poniżej w komentarzu. Jeśli się zgadzasz – daj znać tym bardziej 🙂