Nie czytaj tego wpisu, jeśli właśnie nie przeczytałeś ebooka mojego autorstwa. Jakiego ebooka? Tego o katolickich miliarderach. Nie wiesz o co chodzi? No dobrze, wejdź gościu i usiądź pod lipą.

Ebook

Już tłumaczę o co chodzi z tym całym ebookiem. Zaczęło się od bloga parę dobrych miesięcy temu, a w zasadzie to zaczęło się od fanpejdża, na którym zadałem pytanie na temat tego dlaczego w Polsce nie ma katolickich miliarderów. Odpowiedzi było wiele, ale z nich wzięła się myśl, by wziąć to wszystko uporządkować i podzielić się własnymi doświadczeniami oraz przemyśleniami w sprawie.

Stąd też ebook o wdzięcznym tytule Dlaczego w Polsce nie ma katolickich miliarderów i dlaczego ich potrzebujemy?, którego właśnie opublikowałem. Choć wydałem już w sumie trzy książki, o czym zresztą wiecie, codziennie studiując zakładkę O mnie, ale jednak samodzielne wydanie ebooka, to precedens.

Co jest oczywiste?

Pierwszą oczywistością jest to, że przypowieść o bogatym młodzieńcu nie musi oznaczać konieczności bycia biednym. Pisałem o tym na blogu we wpisie pt. Dlaczego bogaty młodzieniec odszedł zasmucony? i w zasadzie odsyłam do niego. Szkoda, że w międzyczasie zmieniłem szablon bloga, bo przepadły przez to komentarze z systemu WordPressa, z których zrezygnowałem na rzecz Disqussa i Facebooka. No nic, musisz je sobie wyobrazić 😉

Drugą, najzupełniej oczywistą rzeczą – ale dowiaduję się coraz częściej, że nie dla wszystkich – jest fakt, iż bycie miliarderem nie oznacza bycia Sknerusem McKwaczem, który codziennie zażywa kąpieli w miliardzie dolarów skrzętnie skitranych w skarbcu. Nie. Bycie miliarderem, to posiadanie aktywów o w miarę stabilnej wartości powyżej miliarda złotych. Mówię o tym ze względu na koncepcję powszechnego przeznaczenia dóbr, która jest obecna w Katolickiej Nauce Społecznej. Jeśli nie rozumiesz o czym mówię, to lojalnie ostrzegam – właśnie wypadł Ci z ręki argument pt. Ale psepana, bycie miliarderem z definicji jest złe, bo to trzymanie kasy na koncie kosztem innych.

Ciepło się w ebooku wypowiadam o kapitalizmie. Zresztą nieważne o czym bym się ciepło wypowiadał – od encyklik Leona XIII można znaleźć w Magisterium wiele argumentów za takim, bądź innym ustrojem politycznym, czy gospodarczym. Co więcej – wskazania mogą się zmieniać! Dlaczego? Bo KNS, jak mało który obszar Magisterium, zależy od przesłanek, na podstawie których ocenia się daną ludzką rzeczywistość. Innymi słowy – kryteria oceny się nie zmieniają, ale jeśli ocena wystawiana jest na podstawie niepełnych informacji, zbyt jednostronnych, albo po prostu błędnych, bo innych przesłanek Papież nie posiadał – wówczas dokumenty te nie są wiążące. Tak mi się wydaje? Nie, tak wydaje się kard. Ratzingerowi, który jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary tworzył w 1986 r. dokument pt. Instrukcja o chrześcijańskiej wolność i wyzwoleniu. Polecam szczególnie rozdział V od pkt. 72., gdzie mowa jest o niezmiennych zasadach, kryteriach ocen i okolicznościowych ocenach.

I ostatnia oczywistość. Czy bycie katolikiem impregnuje na pokusy i grzechy główne? Bynajmniej. Bez względu na to czym zarządzasz, jak wiele masz, jak wiele masz szansę mieć, albo zarządzać… musisz dbać o swoją duszę, bo co z tego, że cały świat posiądziesz, a własną duszę stracisz? Życie duchowe, którego fundamentem powinny być spowiedź i Msza, asceza, by bez względu na rozwój wypadków, być wolnym od nieuporządkowanego przywiązania do czegokolwiek – to fundamenty, które się nie zmieniają bez względu na Twoje miejsce w drabinie społecznej. Chory z chciwości może być ten, który nic nie ma, jak i ten, któremu wciąż mało tego, co ma. To oczywiste, jednak wciąż poznaję, że nie dla wszystkich 🙂

Teraz to już z grubej rury…

Jeśli nie daj Boże zachęciłem Cię do zostania katolickim Donaldem Trumpem, Billem Gatesem, albo chociaż Georgem Sorosem, bądź Paris Hilton… wówczas nie mogę zrobić nic innego, jak po prostu zarekomendować Ci drugiego ebooka, którego napisałem w międzyczasie. Nosi zwiewny tytuł: Jak dzięki social media zebrać 500 000 zł od inwestorów (i niechcący zostać się milionerem)? i poczytasz o nim klikając w ów zwiewny niczym warkocze Lorelei tytuł.

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily