Gdy dowiedziałem się, że nie mogę być na dzisiejszym jubileuszowym śniadaniu Towarzystwa Biznesowego Łódzkiego, nie byłem zadowolony. Próbowałem wszystkiego, by jednak nie spędzić przedpołudnia z Maksiem, jednak bezskutecznie. Napisałem więc list!

To już rok, odkąd jeden z lokalnych networkerów TBŁ strzelił to zdjęcie z boku. Wizyta w Łodzi, którą wyobrażałem sobie jako zgliszcza postindustrialnego miasta i postrzegałem przez pryzmat wielkiego smutnoszarego kościoła, który wielokrotnie widziałem przejeżdżając przez nią autobusem… pozostawiła wspaniałe wrażenie. Zresztą, idąc po linii porównań w gronie miast, w których już są Towarzystwa Biznesowe, w Łodzi najszybciej od I Spotkania Otwartego doszło do pierwszej bardzo zaangażowanej próby stworzenia spółki między Członkami TB! To świadczy najlepiej o dynamizmie łódzkiej ekipy 🙂 A to szczególnie istotne, bo cele przed Towarzystwami Biznesowymi widzę ogromne!

Ostatni raz na śniadaniu TBŁ byłem kilka miesięcy temu, przed narodzinami Maksika, dlatego bardzo chciałem dziś rano być w Restauracji Affogato, by raz jeszcze poczuć klimat TEJ Łodzi, którą dzięki TBŁ poznałem. Nie udało się, więc napisałem list:

Grzesiek Dębowski, który jest jednym z liderów TBŁ stwierdził, że list jest piękny i zapytał na Facebooku, gdzie się uczyłem pisać takie litanie. Przypomniałem sobie wówczas, a propos litanii, że w okolicach podstawówki zamierzałem założyć zgromadzenie zakonne (choć, gdy teraz na to patrzę, chodziło raczej o instytut świecki, albo nawet i prałaturę personalną). Napisałem w tej sprawie do ówczesnego Prymasa, abp. Glempa oraz Jana Pawła II. Znaczki kosztowały mnie dużo, jak na ówczesny budżet, którym dysponowałem, ale byłem dumny po wysyłce. Niestety… obaj hierarchowie solidarnie postanowili wypróbować moją cierpliwość i na odpowiedź z aprobatą czekam do dziś. O sprawie zapomniałem aż do dziś, więc wygląda na to, że Towarzystwa Biznesowe powstały w zamian 😉

Czy ten wpis czytali jacyś mieszkańcy Łodzi? Jeśli tak, mam dużą prośbę – udostępnijcie go 🙂 Niech Wasi znajomi dowiedzą się o tym, że networking nie musi kojarzyć się z MLM-ami i sprzedażą garnków ze stali kosmicznej. Można to zrobić klikając którąś z poniższych ikonek:

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily