Każdy jest wyjątkowy. Oczywiście, że tak! Sęk jednak w tym, że wiele naszych wyjątkowych zestawów cech powtarza się w przewidywalny dość sposób, umożliwiając wciśnięcie w ograniczone typologie nawet najbardziej nonkonformistyczne jednostki. Dziś powiem Wam jakich 10 typów przedsiębiorców wyróżnił zespół radzieckich naukowców pod moim kierownictwem. Nasze badania zajęły 8 lat i prowadziliśmy je w reaktorze atomowym w Świerku.

Wprowadzenie do wstępu

Każde dzieło naukowe potrzebuje jakiegoś sążnistego wstępu. Każde też chce być oryginalne, a już na pewno gdy jest marnej jakości, postmodernistyczną socjologiczną ściemą. Nie to, żeby ten wpis miał takie ambicje, jednak pomysłu na wstęp nie mam i napiszę, co napiszę. Po prostu, pomyślałem sobie, że ciekawe będzie sprawdzić jakie wyobrażenia o przedsiębiorcach mają czytelnicy mojego fejsa i na ile sa one spójne z moimi wyobrażeniami. Pierwszych 6 typów to dzieło internautów – choćby na poziomie nazwy. Ostatnie 4 to już moje obserwacje. Żadnego z pierwszych sześciu typów nie skreśliłem, bo moje doświadczenie w pełni potwierdza ich istnienie.

Nie pamiętam już zaklęć z zajęć z semiotyki logicznej, więc nie powiem Wam, czy ta typologia jest zupełna, wyłączna, czy jaka tam powinna być, ale na pewno jest prawdziwa. W jakimś tam stopniu 😛

(1) Rzemieślnik

Myśli o sobie, że jest przedsiębiorcą, a jest po prostu rzemieślnikiem. Jego zarobek wynika z poświęcania czasu i kompetencji sprawom ludzi, którzy do niego z nimi przychodzą. Na dodatek, gdy próbuje stać się przedsiębiorcą, bo na przykład dzięki lekturze Mitu przedsiębiorczości dochodzi do wniosku, że najwyższa pora przepoczwarzyć się w inny typ… staje się Atlasem, czyli Zosią samosią (6).

Rzemieślnik lubi bronić swojego modelu działania, narzekając na upadek obyczajów w dzisiejszych czasach. To na swój sposób urocze, jednak czy można mieć pretensje do rynku, że się zmienia, a my za nim nie nadążamy? No kamon…

(2) Typowy Janusz

Gość co dorobił się na fali lat 90 tych, ma dużą firmę, często nawet importer znanych marek na wyłączność a mentalnie dalej siedzi w swojej budzie na bazarze. Nie można się doprosić o gwarancje, jest chamski w rozmowach I zachowuje się jakby był królem wszechświata. W dodatku nie rozumie że era takiego handlu się kończy, bo on od 30stu lat w byznesie to co mu gówniarze bedo gadać.

Co by tu Woma pedzieć? Tak opisał ten typ Michał i chyba miał rację. No właśnie trochę tak jest, ale moim zdaniem liczba tego typu postaci mocno spada ostatnimi czasy. Dlaczego? Po pierwsze – sukcesja, czyli że gównażeria przejmuje firmy łojców. Po drugie – rynek, czyli że mekdonaldy i inni lepsi gracze wypierają z areny dziejów januszowe firmy. Albo trzeci powód – Janusze stają się Yanushami (8).

(3) Kato-przedsiębiorca

co do kato-przedsiębiorców to nie wiem, czy to jest cenne, co napiszę. Niech cenzura przez to przejdzie. Ciągle na takich trafiam 🙂 Ogólnie to moja refleksja jest taka, że bardzo trudno to pogodzić. Najlepiej, jeśli przedsiębiorca jest kato i się z tym nie obnosi, tzn. niech nawraca, ale przez przykład: czyli cnoty ludzkie nr 1, nie gada o religii, ale szanuje pracowników – taki byl u nas (…), takie mam wrażenia np. ze współpracą z (…) etc. Dużą zaletą takich środowisk jest zaufanie pracowników i wzajemne wsparcie. Tutaj jest duuuży potencjał pracowniczy do zbudowania zespołu.
Drugi rodzaj przedsiębiorców, to pardon, tzw. kato-odpi**dol, czyli osoba, która ostentacyjnie obnosi się ze swoją wiarą, na siłę nawraca pracowników, nie pozostawia im wolności, katuje swoimi świadectwami i doświadczeniami, wyłącza zdrowy rozsądek, niepowodzenia przypisuje szatanowi etc.
To jest katolik ekspansywny, co wywołuje efekt przeciwny do zamierzonego.
Chyba tyle.

Cóż Wam powiedzieć, bracia i siostry? Toż nasza siostra, Zdzisława – trafnie opisała ten typ, co można by zakończyć słowami: dobrze, że jesteś! Ale wait, wcale niedobrze, że jesteś, bo jeśli jesteś typem drugim katoprzedsiebiorcy, to po prostu jesteś wrzodem na zadniej części pleców Kościoła, bo nie dość że masz ambicję być Jego twarzą dla swojego otoczenia, to jeszcze robisz to tak beznadziejnie, że ta historia z kamieniem młyńskim u szyi może kiedyś dotyczyć Ciebie.

Od siebie tylko dodam, że ten drugi rodzaj opisałem w ebooku pt. Katoliccy miliarderzy. Dlaczego nie ma ich w Polsce i jak bardzo ich potrzebujemyNie polecam jego lektury, bo to jest oczywiste, że należy go przeczytać. Danka nie chcesz, Danka musisz!

(4) Samarytanin

jako rodzaj wymierajacy ponieważ jak rozda chleb biednym w porywie serca to aparat skarbowy mu tego nie wybaczy i przemówi mu do rozsądku nakładając na jego bezinteresowną pomoc podatek VAT

Charakterystyka, którą zapodała Elżbieta inspirowana jest historią piekarza z Legnicy, który ponoć nie był wcale taki krystaliczny, ale zastanówmy się nad tym typem szerzej. Istnieje taki typ. Typ człowieka nieasertywnego, który frajerstwo i brak kompetencji myli z miłosierdziem, a brak asertywności z dawaniem szansy bliźniemu (z reguły tysięcznej szansy). Samarytanin często współwystępuje z katoprzedsiębiorcą. Dobry człowiek, ale albo zbankrutuje, albo zmądrzeje i zrozumie, że firma by istniała i pomagała ludziom – musi zarabiać. Musi, jeśli nasz samarytanin nie jest miliarderem, który w nieskończoność może podwyższać jej kapitał zakładowy. A zazwyczaj to nie jest taka sytuacja, lecz zgoła inna.

(5) Don Kichot

walczy z problemami, które sam tworzy i nie ma czasu na nic innego, bo ma ważne sprawy do załatwienia. Sumarycznie nie osiąga wiele.

Fajna charakterystyka autorstwa nie pamiętam już którego z moich komentatorów, a nie mam jak sprawdzić, bo facebook coś nie chce mi pokazać oryginalnego posta, pod którym zgłaszaliście propozycje. To jest dopiero fikuśny przypadek człowieka, który zwykle uważa, że jest genialny, ale przegapił moment, w którym świat się zmienił w stosunku do tego, który poznał z podręczników byznesu wypożyczanych na studiach na SGPiS-ie w czasach upojnej młodości. Albo od czasów unijnych szkoleń, na które się zapisał, a które prowadziły za pieniądze niemieckiego podatnika życiowe przegrywy, które przeczytały trochę drętwych książek, o których później opowiadają na szkoleniach. Brrrr…

(6) Atlas = Zosia samosia

dźwiga ciężar świata na własnych barkach, czyli nie deleguje zadań, polega tylko na sobie i na siebie bierze odpowiedzialność, nic nie robi, żeby coś zmienić chociaż jest mu ciężko.

No tak, człowień, który nie wie, że trzeba delegować, albo li też jakoby wiedział, ale albo kojarzy mu się to z Delegaturą Rządu na Kraj w czasie wojny, albo który deleguje poprzez abdykację (oddaj zadanie – zapomnij – obudź się z ręką w nocniku – czasem obudź się z ręką w oczyszczalni ścieków). Wyznaje zaprzeczenie zasady Work smart, not hard, choć bardzo często dużo opowiada o tym, że pracuje przecież po to, by poświęcić czas rodzinie. Ale ten czas już za rogiem, już w przyszłym dziesięcioleciu, choć nasz Atlas ma już 60 lat…

(7) Kryptomilioner

Popitala po instagramie i wkleja zdjęcia na tle drogich lokalizacji, albo ładnych kobiet. Dużo gada o biznesie, choć często nie odróżnia marży od marzeń. Gdyby żył w średniowieczu, zwałby się Bitkojnem z Blokczejnu, a tak jest tylko internetowym trollem.

Oczywiście nie mylić go z prawdziwym kryptomilionerem, czyli poważnym człowiekiem, który zaczął kopać lata temu, albo zrobił własne ICO i ma wolnych 10 000 000 $, z którymi nie wiadomo za bardzo co zrobić. Tylko, że w przeciwieństwie do pierwszego podtypu, nie popitala po soszialach chwaląc się tym, że szlachta nie pracuje, a hajsiwo robi się samo, niczym grzybica w kaloszach, albo ruskiej onucy.

(8) Yanush

Z poczwarki, jaką był Typowy Janusz, z tego brzydkiego kaczątka, którym był ów szlachetny typek (albo typiara), wykluć się wraz z sukcesem potrafi Yanush. Nie jeździ on Tojoto, bo gardzi samochodem dla plebsu. Nie jeździ także folkswagienem. Bierze od razu Lexa, albo beemkię w full opcji, tudzież Mercedesa. Zamienił schabowego i groszek z marchewką na sushi, a podstarzałą i podtytą Grażynę na gibką i zawsze chętną na seksualne akrobacje Dżesikę. Gównażerię popchnął na dobre uczelnie i pokupował mieszkania, żeby zanadto nie burczeli.

Sukces zawdzięcza temu, że w pewnym momencie zorientował się, że w firmie trzeba zatrudniać mądrzejszych od siebie. I miał rację!

(9) TurboMLM-owiec

Popitala po soszialach podobnie jak kryptomilioner, zresztą bardzo często łączy obie funkcje. Ma poczucie, że doznał oświecenia, życiowego przełomu i to, że zarabianie polega na tym, by coś sprzedać drożej niż się posiadło – uważa za sekret, który bogaci ukrywali przed biednymi przez wieki wieków. W odróżnieniu od zwykłych, normalnych, klasycznych MLMowców, którzy po prostu sprzedają wartościowe rzeczy, troszcząc się o swoich odbiorców.

(10) Normals

Nudny typ. Wie, że wieczorem w kasie musi być więcej, niż rano. Wie, że pracownicy muszą być zadowoleni, by dobrze pracować. Wie też, że klienci muszą być zadowoleni, by kupować. Jednym pytaniem wprawia w zakłopotanie poprzednie 9 typów. Nie obnosi się. Jest skromny. Wie, że to iż mu się udało, to łaska boska, bo tyle rzeczy po drodze spieprzył, że jego własna firma to najlepszy dowód na istnienie Pana Boga.

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily