Wasze życie po tym wpisie nie będzie już takie samo. Czytacie na własną odpowiedzialność. Żeby mi tylko potem nie płakał jeden z drugim i druga z jedną.
Dawno, dawno temu…
Dawno temu, w czasach pierwszych chrześcijan, gdy ptaszki przytulały się do ludzi, wszyscy żyli miłością i mieli wszystko wspólne, co dzień spotykali się na agapie i tańcach liturgicznych przy gitarze… no może chwilę wcześniej, dosłownie parę lat wcześniej… wtedy gdy panowało prawdziwe chrześcijaństwo, to pierwotne, najprawdziwsze z prawdziwych…
Wtedy właśnie…
…doszło do dziwnej sytuacji.
Wyobraźcie sobie, że 100% Episkopatu zawiodło, łącznie z samym Papieżem. Ale od początku. To było tak.
Pan Jezus wyznaczył sobie uczniów. Sam, osobiście, wykorzystując swoje boskie know how w dziedzinie HR wyznaczył 12 herosów wiary. Później, gdy trzeba było trochę delegować uprawnienia, poszerzył zespół o 72 kolejnych asów. Idąc na pogawędkę do Sanhedrynu i Piłata dysponował ekipą 84 chłopa, którzy stanowili pierwszy episkopat (załóżmy, że Apostołowie byli kardynałami, a dodatkowi uczniowie – biskupami).
Co się stało po Jego śmierci i zmartwychwstaniu?
Chłopcy dość szybko wrócili do swoich zajęć i wspominania tego, jakie nadzieje wiązali z Panem Jezusem, ale niestety nie wyszło. Pismo mówi to wprost o Dwunastu, z których jeden już nie żył, bo się wziął i powiesił z żalu wynikłego z własnej zdrady, a skołowany św. Piotr też nie wiedział jak się odnaleźć w sytuacji, jako – było nie było – pierwszy papież, który miał umacniać braci w wierze.
Jednym słowem…
…chłopcy spieprzyli pierwszy egzamin po całości. Zwróćcie uwagę, że Ewangelia w ogóle nie wspomina o tych dodatkowych 72 uczniach 😀 Widocznie nie było o czym gadać.
Co nam to mówi o czasach dzisiejszych? Tyle, co zawsze mówi historia – że nic nowego pod słońcem, by zacytować Koheleta. Jeśli przeżywacie film Sekielskiego, to skończcie. Zamiast tego proponuję krótki program naprawczy:
- pomódl się za ofiary zboczeńców,
- pomódl się za zboczeńców,
- pomódl się za przełożonych zboczeńców, żeby nie brakło im – nomen omen – cojones, by rugować ścierwo ze swoich szeregów bez oglądania się na okoliczności,
- pomódl się za siebie – by cudze grzechy nie przesłoniły Ci własnych,
- jeśli masz możliwość pogadać ze swoim proboszczem, albo biskupem – nastawaj na nich, by domagali się wiary od swoich przełożonych,
- jeśli masz czas, przeczytaj co ponad rok temu pisałem o patologicznym sojuszu ołtarza i tronu w Polsce, którego skutkiem ubocznym jest między innymi krycie zboczeńców i jaką rolę widzę dla świeckich przedsiębiorców w przerwaniu tego spisku:
A poza tym – keep calm and non praevalebunt, jak to już pisałem w dotychczasowych tekstach o kryzysie pedofilskim w Kościele, czyli w: