Parę tygodni temu w największym polskim tygodniku pojawił się artykuł na temat dziesięciny, czyli płacenia jakiejś tam kasiorki co miesiąc na jakieś tam zbożne cele. Pomyślałeś sobie: „Gnyszka, co Ty pleciesz?”. To dobrze, poczytaj 🙂

Największy tygodnik?

Pewnie pomyślałeś o Polityce, albo Niusłiku, prawda? No, to mam złego niusa – najlepiej w Polsce sprzedaje się pisemko Diecezji Katowickiej, pt. Gość Niedzielny. Tak, to samo, które jeszcze 20 lat temu wyglądało jak gazetka parafialna. Teraz wygląda o niebo lepiej i jest o niebo lepsze. Nie wiedziałeś o tym? Jesteś słabo poinformowany.

No więc w Gościu…

Ukazał się artykuł na temat rosnącej popularności dziesięciny, jako usystematyzowanego sposobu na wspieranie swojego wyznania. W artykule była mowa wprawdzie o katolickiej wspólnocie gdzieś z Polski, ale pojawiały się także przykłady protestanckie. Efekt? Nie sprawdzałem na webmaster’s tools, ale podejrzewam że skoczyła w google’u popularność frazy jak płacić dziesięcinę, albo coś w tym guście. Wystarczy, że ja sam zostałem o to parę razy zapytany.

P. pisze

Napisał do mnie mój ulubiony P.:

Cześć Maciej,
O dłuższego czasu dojrzewało u nas postanowienia płacenia dziesięciny. Dojrzało wreszcie ostatecznie. 🙂
Problem w tym, że brakuje mi wiedzy praktycznej. Pan Bóg to nie urząd skarbowy i nie mam najmniejszego zamiaru wykłócać z Nim o każdą złotówkę (zresztą On wszystko i tak wie), jednak potrzebuję podpowiedzi – stąd mail i prośba o poradę.
Jaka kwota powinna być podstawą do dziesięciny? Będę pisał jak to u nas wygląda, bo tak będzie najkonkretniej. Nasz dochód to ok. 8 500 PLN netto. Po opłaceniu wszystkich rachunków i raty kredytu zostaje nam ok. 3 000 PLN. Ile zatem powinienem płacić dziesięciny 850 PLN czy 300 PLN? Wiem,  to czysta matematyka, jednak muszę zacząć od czegoś to sobie układać.
Jeśli możesz i znajdziesz czas napisz proszę, jak Ty podchodzisz do tego tematu. Jakie przesłanki rozumowe, trzeba brać pod uwagę? Czy możesz polecić coś do poczytania konkretnie w tej kwestii? Może jakiś wpis na blogu się pojawi? 😉

Teraz już wiecie skąd ten wpis, zresztą sami na fanpejdżu daliście znać, że temat Was interesuje. No więc piszę. Chcem i muszem.

Skąd się to wzięło i dlaczego mało tu pewności?

Oczywiście z umowy Jahwe z Izraelem w formie Prawa. Dziesięcina ma korzenie starotestamentalne. Ale na tym się kończy jasność w tym temacie 🙂 Dlaczego? Bo przepisów na jej temat było kilka i do końca w sumie nie wiadomo, czy obowiązywała jedynie ofiar pokarmowych, czy także finansowych, a spośród pokarmowych, czy ograniczała się do płodów ziemi, czy także zwierząt. Oczywiście zakładamy, że Izraelici jakoś to sobie poukładali i mieli jasność, ale dziś to robota dla biblistów i archeologów biblijnych, bo przecież judaizm dzisiejszy od czasów ostatecznego zburzenia Świątyni ma tyle wspólnego z judaizmem starotestamentalnym, co rencista z rentierem.

Nowy Testament przyszedł i co?

I nic. W tradycji Kościoła nie mamy przecież mocnej dyrektywy związanej z dziesięciną, a jedynie ogólny zwyczaj regularnego sprawowania albo mecenatu nad Kościołem, albo po prostu drobnego wspierania Jego misji i dzieł. Innymi słowy – być może pierwsi chrześcijanie o żydowskich korzeniach temat formalizowali, ale na dłuższą metę formalizacja raczej się nie przyjęła (abstrahując od tego, jak w ogóle wyglądał przepływ środków, bo przecież Dzieje Apostolskie napomykają o wspólnej kasie i pewnych obowiązkach wobec niej). Długofalowo jednak – mamy to, co mamy dziś.

Moda na dziesięcinę?

Moda zatem na dziesięcinę bierze się na moje oko z trendu powrotu do korzeni, który pewnie ma protestancką proweniencję. To nie zarzut 🙂 To obserwacja i domysł.

Jak liczyć, Panie Premierze?

Jeśli już zdecydujemy się płacić ową dziesięcinę, co jako fundraiser oczywiście uważam za bardzo dobry zwyczaj, natrafimy na problem, który opisał P., czyli metodologię jej naliczenia. Źródła raczej z pomocą nie przychodzą, dlatego trzeba je zastąpić zdrowym rozsądkiem i teologiczną improwizacją. Jeśli dziesięcina pokarmowa była dziesiątą częścią tego, co udało się wyhodować… to dziesięcina w epoce przerostu finansów nad treścią stanowiłaby po prostu 1/10 przychodów rodziny. Kredyt, sredyt, jedzenie, wycieczka na Baleary… dziecku zabronisz pojechać na obóz językowy do Londynu? No właśnie. Wyznaczanie granicy między wydatkami koniecznymi, a niekoniecznymi nie jest dobrym wyjściem, bo gdyby nawet ograniczyć się do jedzenia i czynszu, to pojawią się skrupulanckie pytania. Czy jogurt Danone jest konieczny, czy nie starczy Ci jogurt marki jogurt? Albo czy ogrzewanie naprawdę musi być na 22 st. C, czy nie dałoby rady wytrzymać przy 16 st. C? Liczmy zatem od przychodu i ustawmy sobie na to cel, bo pewnie nie od razu damy radę tyle oddać na dobre cele.

Płacić, czy dać sobie spokój?

Jasne, że płacić. Z Twoich podatków dzieje się tyle zła, że musisz to skorygować i 10%, to naprawdę niewiele 😉

Niezamierzone skutki

Teraz już sobie marudzisz pod nosem, że zła Gnyszka każe Ci płacić na dobre cele, bo jako fundraiser generalnie zarabia na tym, że ludzie chcą wspierać NGOsy. Jasne, że zarabia. Księgowe też zarabiają. I drukarnie. I właściciele biur na wynajem. Więc nie idźmy tą drogą 🙂

Chciałem tylko wskazać, a nawet zapewnić, że dziesięcina – podobnie jak posiadanie dzieci, o czym pisałem niedawno – niesie za sobą niezamierzone skutki. Jesteś w stanie sobie wyobrazić, że jeśli rzeczywiście przekonasz się do zmieniania świata poprzez wspieranie III sektora i ubędzie Ci 10% przychodów, to nagle pojawi się nowa motywacja, by lepiej negocjować z klientami, maksymalizować marżę i wstawać godzinę wcześniej, by sprzedać więcej i lepiej? To tylko te najbardziej oczywiste. Trust me. My wife is a dentist 😉

Fotka z TVNu, gdzie opowiadałem o Wielkiej Orkiestrze Codziennej Pomocy. A tu... Owsiak Jerzy podpisał się markerem na ścianie :-) fot.: http://instagram.com/maciejgnyszka

Fotka z TVNu, gdzie opowiadałem o Wielkiej Orkiestrze Codziennej Pomocy. A tu… Owsiak Jerzy podpisał się markerem na ścianie 🙂
fot.: http://instagram.com/maciejgnyszka

Usiądźże gościu pod mom lipom

Teraz się pewnie zastanawiasz co masz zrobić, bo pewnie poza Owsiakiem, Ochojską i Fundacją Polsatu, ewentualnie własną parafialną Caritas nie znasz żadnej organizacji pozarządowej na tyle, by jej zaufać. Więcej! Nie zdajesz sobie nawet sprawy, czy lepiej jest wspierać biedne pieski, biedne dzieci, czy badania nad zwalczaniem raka. Po to uruchomiliśmy w GFA taką wyjątkowo bezpłatną usługę. Nazywa się Wielka Orkiestra Codziennej Pomocy. Ma pomóc wybrać organizacje zgodne z Twoim profilem i zostawić Cię sam na sam z decyzją, czy odpalić grosika.

.

.

.

P.S. Dobra, nie udawaj, że kliknąłeś. Obejrzyj chociaż naszą Wielką Orkiestrę Codziennej Pomocy, nie bądź puchacz.

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily