Kilka dni temu dotarła do mnie książka Tomka Tomczyka, zwanego także Kominkiem. Ta druga, czyli Blog. Pochwaliłem się jej posiadaniem, co wywołało żywą dyskusję. Krytyka przebiegała pod hasłem: Gnyszka, jak w ogóle możesz reklamować tego lansera, pustaka i kłamcę? W efekcie obiecałem książkę zrecenzować.
Dlaczego kupiłem książkę?
Głównie z ciekawości. Coś tam od ok. roku o Kominku słyszałem co jakiś czas, parę razy nawet wszedłem na fanpejdż, który mnie nie ruszył. Ostatnio jednak obejrzałem podcast z Kominkiem u Artura Kurasa bodajże sprzed roku. Kominek ogłosił w nim, że zamierza wystartować w kierunku rynku anglojęzycznego i zarobić 1 000 000 zł. THINK BIG. To mi się spodobało, a jeszcze bardziej argumentacja na temat wyższości polskiej blogosfery nad zagraniczną. Tym mnie kupił, a ja kupiłem Jego książkę na Selkarze, gdzie jak zwykle było najtaniej.
Co sądzę o książce Kominka?
Najzwyczajniej w świecie jest dobra merytorycznie, a przy tym napisana barwnym językiem. Nie mam na myśli przekleństw, bo ich akurat w niej niewiele, głównie chodzi mi o celne i zaskakujące metafory. Czy jeśli dodam, że Oleńka wziąwszy książkę od niechcenia, dojechała w mig do 10. strony i orzekła, że gość fajnie pisze, to będzie wystarczający obraz?
Dlaczego uważam, że warto ją przeczytać?
Głównie po to, by oduczyć się złych nawyków w świecie biznesu. OK, to nic odkrywczego. Absolutnie nie. Pierwszy lepszy przedsiębiorca, właściciel straganu z ogórkami z minimum 5-letnim doświadczeniem nie wyniósłby z niej nic poza przyjemnością czytania i być może paroma nieprzydatnymi dla siebie radami odnośnie relacji z agencjami PR. Mimo to jednak, samemu będąc przedsiębiorcą od dobrych paru lat (w sumie to bliżej do 10. rocznicy, niż do pierwszej), mając na koncie lekturę wielu książek w tej tematyce… muszę powiedzieć, że książka Tomczyka daje radę i być może nawet jako jedyna zbiera w jednym miejscu wieloaspektowe przemyślenia na temat frajerzenia się, z którym ma problem większość polskich przedsiębiorców… o czym nie ma ani słowa w amerykańskich książkach! Polska literatura biznesowa prawie nie istnieje, większość to import z USA, gdzie nie jest problemem to, co dla polskiego szaraczka jest największym. Dlatego zamierzam polecać tę książkę znajomym MiŚiom, nawet jeśli nie są blogerami. Co z tego, skoro per analogiam 90% treści jest dla nich do wykorzystania?
Kto powinien ją przeczytać?
Moim zdaniem na pewno każdy:
- bloger,
- freelancer dowolnej specjalności,
- marketer (tym bardziej zamierzający robić kampanię z blogerami)
- i właściciel małej firmy ze stażem mniejszym niż 5 lat.
Za co dziękuję Kominkowi?
Za to, że przypomniał mi, że moi Czytelnicy chcą Gnyszki. Przechodząc ze starego bloga na nowego, założyłem za radą znajomych, że nie będę na nim poruszał tematów osobistych, kontrowersyjnych, etc. Teraz uważam, że niesłusznie, a reakcja jednego z Czytelników jeszcze ze starego, zakurzonego Gnyszkobloga, Michała, tylko mnie w tym utwierdziła. Po ostatnim wpisie Michał napisał na moim fanpejdżu:
Wróciła treść i styl starego Gnyszkobloga! 🙂
oraz:
Z Gnyszkoblogiem zawsze kojarzyło mi się przekazywanie ważnych, ciekawych treści w przystępny sposób, do tego z humorem i autoironią – co widać np. tu: „Gnyszka, dlaczego robisz z siebie debila i podejmujesz postanowienia noworoczne?” 🙂
Dziękuję, więcej mi nie potrzeba.
Co sądzę o Kominku?
Jego blog mnie nie porwał, Tomek chyba rzeczywiście jest libertynem, ale uważam, że w głębi duszy jest katolikiem, na co dzień miłym gościem i umrze jako gorliwy katolik (zresztą to samo prorokuję Aleksandrze Jakubowskiej i Kazikowi Staszewskiemu – zgadzacie się?). W tym roku zamierzam się poznać i zweryfikować swoją intuicję przy tzw. bliższym poznaniu 😉
Co dalej?
Teraz zabieram się za pierwszą książkę Kominka, do której przekonała mnie ta druga, czyli za Blogera. Jako, że jestem zupełnie nienowoczesny – ebooka już sobie wydrukowałem. Budum ptssss!