To było w 2011 roku, czyli niemal wtedy, gdy dinozaury stąpały po ziemi. Otwieraliśmy pierwsze Towarzystwo Biznesowe poza Warszawą i z niebywałą pieczołowitością podchodziliśmy do najmniejszego nawet przejawu zainteresowania ideą TB. Jednym z pierwszych zainteresowanych był Pan… dajmy mu dziś na imię Zdzisław. To była totalna porażka.

Pan Zdzisław

Pan Zdzisław, to przedstawiciel branży finansowej. Jest pośrednikiem, doradcą finansowym, raczej z gatunku tych, którzy wiedzą o czym mówią i którzy odróżniają polisę od poliszynela, rencistę od rentiera oraz Syjam od syjonistów. No więc Pan Zdzisław zrobił na mnie dobre wrażenie, kompetentnego, a przy tym oczytanego finansisty, który na dodatek był ojcem wielodzietnej rodziny. Jednym słowem – już polubiłem się z myślą o tym, że Pan Zdzisław zostanie jednym z pierwszych Członków pierwszego TB poza Warszawą.

Pan Zdzisław prosi o fakturę

Jakaż była moja radość, gdy Pan Zdzisław, ten dobrze przeze mnie postrzegany jegomość o blond włosach i optymistycznym spojrzeniu, gdy ów Zdzisław poprosił o przyjęcie do grona Członków i co za tym idzie – fakturę za roczny abonament! Czyli jednak jest życie poza Warszawą. Nie wiem, czy tak czuł się Kolumb widząc pierwszego Indianina, nie wiem czy tak czuł się Gagarin, gdy zobaczył kapsułę z zasuszoną Łajką, ale ja się poczułem trochę tak, jak wyobrażam, że oni mogli.

Dobra, pora już na następny akapit.

Pan Zdzisław chce innej faktury

Przelew nie nadchodzi. Od naszych przedstawicieli na południu Polski dowiaduję się, że Pan Zdzisław chciałby jednak, by fakturę przerobić na PDF.  Żaden problem, tak pomyślałem. Był to czas, gdy faktury robiliśmy jeszcze w Excelu, więc dwa kliknięcia i przekonwertowaną z xls na pdf fakturę wysłałem mailem do Pana Zdzisława.

I wtedy nadszedł kopniak. I to w podkutym obuwiu.

Pan Zdzisław rzuca papierami

Mój wyśniony kontrahent stwierdził, że z takim brakiem szacunku nie spotkał się jeszcze nigdzie. Pisze, że przecież to oczywiste, że chodziło mu o zmianę odbiorcy faktury z jego samego na firmę, którą będzie reprezentował, czyli Polskie Doradztwo Finansowe, którego skrót to… tak, tak… PDF!

Dzwoniłem później, by wyjaśnić to nieporozumienie, jednak Pan Zdzisław nie uwierzył. Co więcej – miałem wrażenie, że odczuwa pewną satysfakcję z tego, że przejrzał moją koronkową prowokację wymierzoną w jego dobre imię. Tak oto po raz pierwszy zetknąłem się z sytuacją, w której świat w którym żyje mój rozmówca jest światem z innej galaktyki, a jedyne co mogę zrobić, to przeprosić i zniknąć sprzed oczu.

Mieliście tak?

 

P.S. A znacie już mój najnowszy projekt, czyli gnyszka.pl? Jeśli nie, to najwyższa pora się zapoznać 😉

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily