Z racji bycia Gnyszką miewam czasem okazję, by spotkać się z celebrytą. Jedno z takich spotkań – już parę lat temu – przekonało mnie, że różnica między elitą a celebryctwem jest podobna do tej, jaka dzieli rentierów i rencistów.

O celebrycie, z którym spotkałem się u Mielżyńskiego niedaleko Arkadii wcześniej nie słyszałem. To jednak źle o nim nie świadczy, bo przestałem być na bieżąco już dawno temu.

Zaznaczam też, że ten wpis nie zgłasza pretensji do bycia tylko krótką migawką z życia. Bez jakichś szerokich teorii.

Różowy - kolor celebrytów

Różowy – kolor celebrytów

Zmęczone oczy

No więc spotkaliśmy się, by porozmawiać o współpracy przy pewnym projekcie dobroczynnym. Celebryta mój spóźnił się prawie godzinę, bo za późno wyjechał taksówką z Konstancina, a na Wisłostradzie na dodatek był korek. Spoko, gwieździe można wiele wybaczyć, a ja akurat jestem bardzo spolegliwy.
Pogadaliśmy, tzn. cierpliwie słuchałem przechwałek mojego rozmówcy i nawet ustaliliśmy dwie konkretne rzeczy, dwa ciekawe pola do współpracy. Nie było to łatwe, bo okazało się, że Celebryta jest jeszcze pod wrażeniem wczorajszego gazu (choć spotkaliśmy się o 15:00), co zdradzały nie tylko okulary i tzw. całokształt, ale po prostu się pochwalił.

Czerwona szminka
W międzyczasie doszła do nas do stolika umówiona na „po mnie” niewiasta. Na oko w moim wieku, odpicowana jak wójt Komańczy na otwarcie wystawy akwareli. Oczywiście mojej Żonie buty mogłaby czyścić, ale ogólnie rzecz ujmując – atrakcyjna.
Nie wiem jak bardzo musiała być zażenowana, skoro ja – będąc jednak swawolnikiem i lubiąc krotochwile – poczułem się nieswojo.
Dlaczego?
Otóż wyobraźcie sobie bracia miła, że mój wrażliwy artysta, aktor i dżentelmen niedwuznacznie sugerował (nie pamiętam, czy aby nawet nie powiedział tego wprost), zamierza niedawno zapoznaną koleżankę z czerwoną szminką najpierw u swego przyjaciela w restauracji nakarmić, a później intensywnie kultywować tzw. miłość bliźniego. I nie była to zwykła ladacznica, skoro jednak trochę się mnie i tej rozmowy wstydziła.
Nie wiem jak tam wyszło marcowanie, ale do Celebryty dodzwonić się nie mogę już trzeci rok, a przecież ustaliliśmy jak dwaj dorośli faceci, że zrobimy razem konkretny event.

Nauka
Nie wiem też jaka stąd płynie nauka, poza tym, żeby nie spotykać się z nikim na kacu i tym, żebyście się za Niego pomodlili. I za Nią też.

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily