Tempus fugit, aeternitas manet – mawiali i mawiają ci, którzy w Boga wierzą i łacinę znają. Ta zasada towarzyszyła mi w marcu, który właśnie minął, kończąc tym samym pierwszy kwartał noworocznych postanowień. Jak poszło? Czy Gnyszka zmiękł? Zobaczcie sami.
Zacznijmy może od tego, że jeśli po raz pierwszy widzisz wpis typu sprawozdanie i nie wiesz w ogóle o co chodzi z tą całą Wojną 2014, to dobrze byłoby gdybyś przeczytał następujące teksty:
– otwarcie I Frontu – opisane tutaj,
– otwarcie II Frontu – opisane tutaj,
– poprzedni raport – opisany tutaj.
Jeśli już wiesz o co chodzi, czytaj dalej jak poszło mi w marcu.
I Front – obronność
Jak łatwo zauważyć na wykresie, utrzymuje nam się trend spadkowy 🙁 Nie udało się od ostatniego sprawozdania zrealizować zamierzenia, by do końca miesiąca walczyć codziennie o wynik, a przeszkodą był wyjazd do Krakowa w terminie 21-23. Liczbę dni możliwych zredukowała środa 19.03. w trakcie której po prostu fizycznie nie miałem możliwości ani czasowej, ani przestrzennej na ćwiczenia. Podsumowanie jest takie: 70% dni aktywnych, co i tak jest przebiciem celu (66%), ale od poziomu minimum już niedaleko. Przy interpretacji życzliwej, wliczając w to 4 dni odpoczynku, wynik sięga 84%.
Ocieplenie nie pomogło we wznowieniu biegania, więc w sumie w marcu dominowała kalistenika (gdzie zbliżają się nowe kroki zaawansowania w poszczególnych ćwiczeniach) i tylko dwa, albo trzy dni były biegowe.
Bilans kwartału: 78% dni aktywnych, czyli 118% normy.
Cel na następny miesiąc: odbicie przynajmniej do poziomu aktywności z lutego.
II Front – duchowość
Tutaj mamy rekord 🙂 21 dni nie opóźnionej lektury duchowej w skali miesiąca. Oczywiście biorąc pod uwagę to, że styczeń był krótszy o 4 dni, to rekord względny należy wciąż do stycznia. Ciekawe jest to, że w marcu każdy piątek wiązał się z niemożnością lektury, a weekendy prawie w 100% były czasem, w którym zgodnie z planem mogłem za lekturę duchową się wziąć.
Udało się zakończyć lekturę wspomnienia Pedro Casciaro o św. Josemarii, które niezmiennie polecam (jeśli chcesz recenzji, to daj znać tutaj na fejsie). W grze jest wciąż Evangelii Gaudium, gdzie przekroczyłem połowę i zaczynam rozglądać się za nową pozycją. Co polecacie?
Nie muszę chyba dodawać, że w tym temacie jeszcze trzeba wspomnieć o Gorzkich Żalach, na których udaje nam się z Oleńką co tydzień być 🙂
Jak możesz mi pomóc?
Tak, jak pisałem od początku 🙂 Pomódl się za mnie, skomentuj ten wpis, albo go udostępnij. To, że trzymacie za mnie kciuki bardzo zwiększa samozaparcie!