To było w 2016 r. na jesieni, gdy przyleciałem do Monachium przecierać szlaki pod rozwój Towarzystw Biznesowych (od którego zresztą odstapiłem) na niemieckiej ziemi. W strugach deszczu podjechałem taksówką pod kawiarnię, w której miałem spotkać się z Pawłem. Nie byłem pewien, czy będę mógł zapłacić kartą, a to była dla mnie jedyna opcja. I wtedy taksówkarz mnie zaskoczył…

Cyku ryku, cyku ryku

Znacie to powiedzenie? W Białymstoku to synonim rachu ciachu i podobnych określeń 🙂 Skąd to wiem? Od Bogdana, który nauczył mnie, że głowa to nie śmietnik, o czym pisałem we wpisie pod tym samym tytułem. Wróćmy jednak od językoznawstwa do mojej opowieści.

Gdy dowiedział się, że płace kartą, mój taksiarz wyjął z kieszeni białe pudełeczko, połączył je kablem z telefonem, odpalił aplikację, wyświetliła się klawiatura numeryczna, na której wpisał sumę, którą mu wisiałem i odwrócił się do mnie z uśmiechem podsuwając pod nos białe pudełeczko, które okazało się mini terminalem płatniczym.

Niewiele myśląc zbliżyłem kartę do niego widząc symbol płatności zbliżeniowych i… pieniądze przeszły. Kabelek wrócił na miejsce, a telefon znów stał się telefonem. Pomknąłem szybko do kawiarni, bo deszcz lał niemiłosiernie, ale pozostałem pod dużym wrażeniem tego urządzonka. Tym większym, że po paru godzinach w kawiarni okazało się, że muszę szukać bankomatu, by płacić za upojny pobyt, bo zepsuł im się terminal 😀

Gotówka problemem?

Minęły jakieś 2 lata i rozrost Towarzystw Biznesowych zaczął skłaniać mnie do poszukania sposobu na wyeliminowanie gotówki z obiegu. W trakcie spotkań bywało wówczas tak, że ktoś chciał za swoją obecność zapłacić gotówką, albo za jakąś książkę, którą akurat mieliśmy w ofercie. Przy niedużej skali to jeszcze dało się ogarnąć księgowo, ale przy rozstrzale na Polskę – już niekoniecznie. I to nie tylko ze względów formalnych (faktury), ale ze względu na sam obieg gotówki.

Terminale są drogie

Zawsze wydawało mi się, że terminale są drogie – głównie dlatego, że samemu będąc scyfryzowanym pieniężnie od wieku nastoletniego (pierwszą kartę miałem mając 13 lat, czyli w roku 1999) często napotykałem minimalny limit transakcji, który sprzedawcy motywowali dużymi kosztami transakcyjnymi.

Dlatego też pomysł, by wprowadzić do użytku terminale płatnicze nie był tym, o czym pomyślałem na początku. Jednak sytuacja komplikowała się dalej i należało podjąć właśnie taką decyzję. Na barkach Grzegorza spoczęło zadanie znalezienia dostawcy.

Gdy Grzegorz wrócił z ustaleniami nie tylko okazało się, że to proste i tanie, ale w wybranej przez niego propozycji dostrzegłem białe pudełeczko zapamiętane tamtego deszczowego, monachijskiego poranka. Od razu…

…pokochałem SumUpa!

Od samego początku, gdy przyszedł pocztą pierwszy terminal (choć inny od tego z Monachium – nie wymaga kabla, by połączyć się z telefonem), stałem się jego fanem:

Za co go pokochałem? Zalet ma wiele, ale wybiorę główne:

  1. Jest ładny. Kurczę, ten design naprawdę do mnie przemawia, zaokrąglone narożniki, wyoblona powierzchnia.
  2. Działa zarówno zbliżeniowo, jak i na wtyk. Jest po prostu uniwersalny i obsłuży transakcję zarówno kartą starego typu, jak i najnowszą kartą wirtualną w telefonie.
  3. Ma świetną aplikację mobilną. Istne niebo dla kapitalisty. Odpalam sobie aplikacyjkę i widzę w czasie rzeczywistym ile, gdzie i na jaką kwotę który należący do mojej firmy terminal wygenerował. Każdy kto lubi szelest, albo brzdęk piniondza wie o co chodzi 😉
  4. Ma równie dobrą aplikację webową. W odróżnieniu od wielu usług online, aplikacja webowa nie ma wiele więcej funkcji, niż ta na urządzenia mobilne. Oznacza to, że ta mobilna jest naprawdę wypasiona.
  5. Jest TANI! Płaci się jednorazowo coś koło dwóch albo trzech stów, a potem tylko prowizję od transakcji (i to niewielką). Żadnego abonamentu, żadnej minimalnej transakcji.

I właśnie przeglądając ostatnio aplikację jedną i drugą wypatrzyłem takie okienko, z którego dowiedziałem się, że możecie mieć SumUpa taniej dzięki mnie 🙂

Jeśli macie taki biznes, w którym przydałoby się kasę ściągnąć od razu, a gotówka nie jest najwygodniejszą formą – i to bez względu, czy jesteście prawnikiem, lekarzem, czy macie handlowców w terenie – moim zdaniem SumUp będzie dobrym rozwiązaniem. Zresztą liczba ludzi, która mnie pytała w międzyczasie skąd mamy takie fajne terminale i na jakich zasadach one działają świadczy o tym, że świadomość dostępności i łatwości takiego rozwiązanie rośnie 🙂 No i fajnie.

Jeśli chcecie mieć takie cacuszko, to sobie zamówcie TUTAJ, albo klikając w obrazek:

Post Scriptum

Ma jedną wadę. Produkują go chyba Niemcy 😉

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily