Tak, wiem, to być może egzotyczne źródło czerpania inspiracji biznesowych… ale tak się jakoś złożyło, że jakiś czas temu zacząłem poznawać faceta bliżej poprzez artykuł w weekendowej Rzepie, w następstwie tego dzienniki jego zięcia, a później kochanki… i moim zdaniem Mussolini jest cudownym przykładem wielu rzeczy, z których wybrałem dosłownie kilka. Aha, no i bardziej jednak antyprzykładem, niż przykładem 😉

Moja przygoda z Mussolinim

Mam taki zwyczaj od lat (nie wiem czasem, czy nie ponad dwudziestu, bo w domu zawsze była Rzeczpospolita, a weekendowy Plus Minus przyciągał mnie najbardziej), że czytam weekendowe wydanie Rzepy. Lat temu kilka zamieszczono tam recenzję – dziś wiem, że to chodziło o ten tytuł – pamiętników Claretty Petacci, najgorętszej i od pewnego czasu głównej kochanki Mussoliniego. Cytat, który mnie zaciekawił dotyczył frustracji Mussoliniego tym, że naród, który ów międzywojenny mocarz faszyzmu próbuje uczynić wielkim – że ten naród jest tak naprawdę narodem leni, którym wystarczy jedzenie, wino i seks.

Ubawiło mnie to, bo jednak miałem inne wyobrażenie o reżimie faszystowskim, a tym bardziej o samopoczuciu Duce, który na zdjęciach wygląda raczej na pewnego siebie i zadowolonego. Wtedy postanowiłem, że kiedyś się gościowi przyjrzę bliżej.

Minęły dwa, może trzy lata i wizyta kolegi z Rzymu przypomniała mi o tym postanowieniu i pewnego dnia zasiadłem i kupiłem na Allegro wszystkie możliwe książki na jego temat (podobnie jak przed laty było w przypadku św. Maksymiliana, który mam nadzieję, wybaczy mi to zestawienie). Książki przyszły, odleżały parę miesięcy i zabrałem się za Dzienniki hr. Galeazzo Ciano – zięcia Mussoliniego, w kluczowym czasie lat 30. i 40. Ministra Spraw Zagranicznych, którego ostatecznie teść kazał rozstrzelać za zdradę stanu (głosował za usunięciem Duce ze stanowiska i rozpoczęciem rozmów pokojowych z Aliantami).

Tak zaczęła się moja przygoda z literaturą na temat włoskiego faszyzmu, czy raczej po prostu Mussoliniego. Bo umówmy się, że faszyzm to on. Reszta, to tylko przydupasy, które się pod niego podpinały 🙂 Im bardziej czytam na ten temat, tym bardziej nabieram takiego przekonania 😀

Póki co, poza Dziennikami Ciano, mam na koncie świetne demaskatorskie dzieło pt. Uwolnijcie Duce! Marco Patricellego i absolutnie niesamowite Pamiętniki Claretty Petacci.

Maciek, co Ty czytasz?

Przywykłem do tego pytania. Zadają mi je zarówno bardzo bliscy ludzie, ci nieco dalsi, jak i zupełnie postronni obserwatorzy. I co? I nic. Czytam to, co mnie interesuje i nie interesuje mnie to, co kto o tym sądzi 🙂

Dlaczego czytam różne dziwne rzeczy? Bo od bardzo dawna interesują mnie różne dziwne rzeczy. To dlatego brałem udział i osiągałem sukcesy w finałach ak skrajnie różnych olimpiad przedmiotowych, jak matematyczna i polonistyczna. Choć to nie były jedyne olimpiady, do których finałów doszedłem 😉

Tak, czy inaczej – nie dziwcie się w przyszłości, że czytam dziwne rzeczy. To, że czytam dziwne rzeczy, nie znaczy, że wierzę w dziwne rzeczy, tylko że z różnych dziwnych powodów chcę poznać dziwne rzeczy.

Próbka głosu

Dobra, kto się nie boi, że od obejrzenia na YT przemówienia starego Benito zostanie faszystą, albo – co gorsza – nazistą, niechaj posłucha jak ten kolo ze zdjęć w podręczniku historii przemawiał:

Prawda, że na swój sposób uroczo? Nie wiem o czym mówił, bo nie znam włoskiego, ale sam sposób przemawiania ma swój urok i nie dziwię się w sumie tym tysiącom ludzi, którzy pragnęli słuchać go na żywo. Charyzma na dużym poziomie. Jeśli przed marszem na Rzym, w wyniku którego przejął władzę, Włochami rządzili jacyś mdli politycy, to nie dziwię się Włochom, pewnie łasym na budzenie dumy narodowej, szczególnie odwołaniami do Cesarstwa Rzymskiego, że w Mussolinim widzieli objawienie.

Swoją drogą – teraz już nikt tak nie przemawia. Pewnie głównie dlatego, by nie być kojarzonym z Mussolinim albo Hitlerem.

Dobra, to tyle tytułem wprowadzenia. Teraz powiem czego się można nauczyć od Mussoliniego o biznesie.

Dzienniki Ciano

Pierwsze źródło, za które się wziąłem to świetne Dzienniki hr. Ciano. Polecam każdemu. Codzienne, drobiazgowe zapiski. Dzięki nim spojrzałem z większej perspektywy na niektóre wątki historii najnowszej. I cóż powiedzieć – choć Ciano przyjaźnił się z Wieniawą-Długoszowskim – dzięki jego notatkom nabrałem większego dystansu do sanacyjnego rządu.

Kompleksy

Pierwsza rzecz, która wychodzi – to to jak gigantyczne kompleksy miał Mussolini! I nie chodzi tu o jakieś mityczne kompleksy, ale konkretnie o kompleksy względem Hitlera. Kanclerz III Rzeszy w zasadzie został samym sobą w wyniku fascynacji Mussolinim. Traf jednak chciał, że prześcignął włoskiego koguta w wyścigu o tytuł największego konusa międzywojennej Europy i nasz biedny Benito poczuł się gorszy. To Hitler zaczął mu imponować. Uczeń przerósł mistrza.

Dlaczego to okazało się zgubne?

Z prostej przyczyny – to tylko i wyłącznie ze względu na te kompleksy Mussolini wciągnął Włochy do wojny (nie byli w niej stroną przez ponad rok od rozpoczęcia), a później napraszał się Hitlerowi i słał włoskie dywizje na Wschód, by nie okazać się gorszym. Nie podaję tu argumentów i cytatów, które dowodzą tego niezbicie, więc poczytajcie sami źródło, albo uwierzcie mi na słowo.

Ileż to razy spotykam przedsiębiorców, którzy są owładnięci manią udowadniania światu swojej wartości. Ile czasu przez to tracą. Ile energii marnotrawią na zasłużenie na szacunek w oczach innych. I to z reguły w oczach ludzi, którym po prostu powinni wskazać miejsce do pocałowania się.

Klakierzy i kłamcy

Druga uderzająca rzecz w świecie, który stworzył sobie Mussolini, to gigantyczna liczba klakierów i kłamców. To szokuje. Bo facet ma wizerunek niezwykle surowego, a dawał się zwodzić jak dziecko. Co więcej – to było oczywiste dla hrabiego Ciano, jego zięcia!

Wyjątkowa mieszanka pychy Mussoliniego, skrajnego mikromenedżmentu, jaki stosował i – last but not least – rozproszenie uwagi choćby na zaspokajanie potrzeb tylu kochanek, spowodowały, że pewnie nie miał kiedy tego zobaczyć. Tak po prostu. Doba ma tylko 24 godziny, nawet gdy jesteś aryjczykiem, potomkiem Cezara i czym tam jeszcze sobie chcesz 😉

Podam tylko jeden przykład, niestety już nie pamiętam konkretnych liczb, ale proporcje. Jak pisałem wyżej, Mussolini bardzo chciał się wykazać przed Hitlerem wkładem w zwycięstwo nad Związkiem Sowieckim i chciał jak najszybciej wystawić jak najwięcej wojska na ten cel. Wraz z Ciano spotkał się z generałem odpowiedzialnym za sformowanie tych oddziałów i uzyskali wspólnie informację, że w ciągu 6 miesięcy będzie gotowych – dajmy na to – 30 dywizji. Ucieszył się! Super.

Pół godziny później Ciano podpytał delikwenta i dowiedział się, że owszem, nie 30 dywizji, a góra 6 i nie w 6 miesięcy, a minimum 9 miesięcy. Policzcie sobie o jakie procenciki to są zmiany prognozy 😀

Tymczasem powinien był posłuchać mnie:

Brak odpowiedzialności – extreme ownership

Jednak to co najgorsze – Mussolini prawie nigdy nie wyciągał konsekwencji z sytuacji takich jak wyżej. Raz dlatego, że raczej miał miękkie serce (widać to po stosunku do kochanek, który wielokrotnie wybija w pamiętnikach Petacci), a dwa – zajmował się zbyt wieloma rzeczami na raz.

W efekcie – nie zawłaszczał pola odpowiedzialności, jak radzi to Jocko Willink, a co ja opisuję we wpisie poniżej:

Wolał uważać, że jest otoczony przez idiotów i kiedyś im się dobierze do tyłków 🙂 Fajne złudzenie i jakie męskie!

Dzienniki Klary Petacci

Ta książka to cymes. Absolutny! Nigdy nie czytałem dzienników czyjejś kochanki, ale po lekturze zapisków ducessy nabieram przekonania, że warto 🙂 Uwierzcie mi – lektura nie do opisania! Gdybym dużo przeklinał, wzmocniłbym tę opinię nawet o swojskie ja pier*** 🙂

Ręczne sterowanie

Zacznijmy od tego, że skłonność do mikrozarządzania to jeden z grzechów głównych Mussoliniego i o ile u Ciano widać go tylko trochę, o tyle u Petacci wybija to jak wulkan. Imperator potrafił spędzić mnóstwo czasu nad poprawianiem stenogramu z jakiegoś posiedzenia, bo uważał, że sam zrobi to najlepiej; marnotrawić godziny na ręczne popychanie awansów całej rzeszy ludzi, która potem wcale mu nie była za to wdzięczna, etc.

Ja to zrobię najlepiej – oto jego dewiza. Czy można się dziwić, że był znerwicowany, miał wrzody żołądka, a po 4 dniach nad morzem wychodził z siebie i chciał wracać natychmiast do Rzymu, bo sprawy nie szły tak, jak należy? 😀

Dziś prawie każdy przedsiębiorca wie, o może nie prawie każdy, ale na pewno ten, który chce zbudować coś dużego, że uwaga szefa jest najdroższą uwagą w całej firmie, dlatego powinien ją rezerwować tylko na rzeczy najważniejsze.

Żeby wszystkim było miło

Kolejny błąd Mussoliniego, to to – że wbrew pozorom – starał się o dobre samopoczucie nie tylko Hitlera i kochanki, ale całego tabuna ludzi, których zdanie przynajmniej deklaratywnie nie interesowało go ani trochę.

W szczytowym momencie oznaczało to nie tylko fizyczne – bo brał na siebie też troskę o sprawy bytowe ich samych i ich rodzin – zadowalanie 14 kochanek, żony i całego mnóstwa kobiet, które pod byle pozorem wpraszały się na audiencję, by wypróbować legendarne lędźwia wodza. Tak, tak, facet był w stanie codziennie po parę, paręnaście razy pokrywać chętne do tego panie.

A wiecie na przykład jak często dzwonił do Klary Petacci? Najrzadziej co godzinę! CO GO-DZI-NĘ! 🙂 Ja mając parę małych firm nie wyobrażam sobie dzwonić do żony codziennie, a koleś, który ręcznie sterował milionem rzeczy, miał na głowie Włochy, świeżo podbitą Abisynię, Libię i Albanię, dzwonił najrzadziej co godzinę do swojej młodszej o 30 lat fallicznej akrobatki.

Uważaj z kim się zamieniasz na głowy

No właśnie. Z kim się zamienił Duce na głowy? Jest takie staropolskie słowo na ch 😉 Rozwiązłość seksualna nigdy nie robi dobrze, dlatego tego błędu nie omawiam szeroko, bo to oczywiste.

Ryszard Krauze – polski Mussolini?

Zamykając wątek mikromenedżmentu, przypomniała mi się lektura sprzed lat, a mianowicie książka o polskim multimilionerze, Ryszardzie Krauze. Przeczytajcie ten mój wpis, a sami zobaczycie paralele z Mussolinim:

Podsumowanie

Na ile ważne są to przestrogi? No kurczę, jednak mocno ważne. Historia Mussoliniego skończyła się tak:

  • dostali po tyłku w zasadzie na każdym froncie II wojny światowej. Czytając u Ciano o postępach ich armii aż było mi przykro i współczułem Duce tego jak bardzo jego pyszne wyobrażenia o potędze Imperium pryskały jak bańki mydlane w zasadzie z każdą depeszą z frontów,
  • sam Mussolini podpadł dostojnikom faszystowskim na tyle, że odsunęli go od władzy i aresztowali,
  • Hitler go wprawdzie później odbił i osadził na czele marionetkowego rządu Republiki Salo, jednak niewiele później biedaczek zginął rozstrzelany jak nieboskie stworzenie przez komunistycznych partyzantów podczas próby przedostania się do Szwajcarii. Zginął zresztą u boku Klary i oboje zawisnęli głowami w dół na jednym z mediolańskich placów.

Przedsiębiorcy tak raczej nie kończą… ale niektóre upadki są wielkie, więc warto się przejąć naukami, które dają nam błędy Duce.

A może pozytywnie?

Jeśli chcecie czegoś pozytywnego, czyli bardziej tego co robić, niż to, czego nie robić, to muszę nieskromnie zaprosić do mojego sklepiku, z którego szczególnie polecam tych kilka szkoleń online:

Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki
i zobacz, jak 
robić networking w jego stylu!

Zapisz się na mój e-dziennik
Maciej Gnyszka Daily